Sejm, podczas głosowania 14 sierpnia, uchwalił podwyżki dla parlamentarzystów. Wniosek o wyższe pensje dla posłów poparli m.in. przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej.
Decyzja Sejmu spotkała się z krytyką opinii publicznej, a posłowie opozycji przeprosili za głosowanie za podwyżkami.Przy okazji wyszło na jaw, że część polityków Koalicji Obywatelskiej oddała głos w sprawie pomimo przebywania poza granicami Polski.
„Piątkowe głosowanie było ogromnym błędem, zarówno moim, jak i prawie całego klubu” – napisał w mediach społecznościowych poseł KO Aleksander Miszalski.
Przeprosił także, że tak późno zabrał publicznie głos w sprawie, ale dopiero co wrócił do Polski po zaplanowanym wcześniej urlopie.
„Piątkowe posiedzenie Sejmu było zwołane na krótko przed (przeniesione ze względu na COVID w Senacie), dlatego uczestniczyłem w nim zdalnie” – tłumaczył parlamentarzysta.
Jak wskazuje „DGP” to złamanie przepisów, gdyż w marcu marszałek Sejmu Elżbieta Witek wydała zarządzenie, mówiące o tym, że „aby móc zdalnie uczestniczyć w posiedzeniu Sejmu, należy przebywać na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”.
- Rzeczywiście, udało mi się zagłosować, będąc poza granicami kraju, to chyba oznacza, że mój głos w tej sprawie jest nieważny. Nie miałam żadnych problemów z zalogowaniem się do systemu. Na pewno złożę zapytanie w Kancelarii Sejmu o wyjaśnienie, jak sytuacja wygląda - mówiła Iwona Hartwich w rozmowie z gazetą.
Dziennik nie otrzymał od Centrum Informacyjnego Sejmu informacji, jakie konsekwencje mogą spotkać parlamentarzystów, którzy nie zastosowali się do zarządzania marszałka Sejmu.
