https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pośpiewali bardów Waitsa i Wysockiego

Z prawej Janusz Kasprowicz (wokal, gitara) i towarzyszący mu na różnych instrumentach Stanisław Marinczenko.
Z prawej Janusz Kasprowicz (wokal, gitara) i towarzyszący mu na różnych instrumentach Stanisław Marinczenko. Maria Eichler
Było kameralnie i było nastrojowo. Dwaj panowie - Janusz Kasprowicz i Stanisław Marinczenko sprawili wielką radość słuchaczom, którzy gustują w klimatach piosenek Toma Waitsa i Włodzimierza Wysockiego.

Kasprowicz śpiewał swoim chrypliwym głosem, a Marinczenko co chwilę chwytał inny instrument, akompaniując mu a to na gitarze, a to na buzuki, a to na akordeonie, a to na fortepianie...Świetnie się tego słuchało... Jeśli dodać do tego mroczny i melancholijny klimat tekstów Waitsa i Wysockiego, to bez trudu można podsumować, że ten recital stanowił przemyślaną i udaną propozycję na jesienny wieczór.

Kasprowicza zresztą chojnicka publiczność zna już z Nocy Poetów i z pierwszego koncertu w podziemiach, na który przyjechał. Chwalił, że wyczuwa dobre fluidy i że dobrze mu się w Chojnicach śpiewa.

Zapowiada też płytę, którą nagrał z Marinczenką właśnie w takich akustycznych klimatach. Materiał jest już prawie gotowy, teraz czas na obróbkę, może uda się do końca roku, choć czas goni i może to być karkołomne. - Może do was z nią przyjadę - uśmiechał się.

Dla słuchaczy była niespodzianka w postaci zaproszenia ...na kielicha, ale tylko dla kogoś, kto po koncercie nie wsiada za kółko. Zgłosił się bardzo szybko jeden z uczestników o imieniu Dima i towarzyszył artyście na scenie podczas jednego z kawałków. Druga niespodzianka to wykonanie kultowej piosenki brytyjskiego zespołu Tiger Lilies pt. „Hera, koka, hasz”, którą w Polsce spopularyzowała brawurowym wykonaniem Karolina Czarnecka, a jak wyznał Kasprowicz, to on był odkrywcą tego hitu i pierwszym interpretatorem.

ZOBACZ: Tyle zarabiają Polacy za granicą [STAWKI]

Trzecia wreszcie frajda to nawiązanie do Jana Kasprowicza, wybitnego młodopolskiego poety, bo przecież takie klimaty jak ulał pasowały do aury koncertu.

Kto chciałby jeszcze bardziej nacieszyć się Wysockim, ten może skorzystać z zaproszenia Kasprowicza na festiwal jemu poświęcony pod Szczelińcem. Co roku zjeżdżają tam artyści z całej Polski, by śpiewać nieśmiertelne pieśni rosyjskiego barda, a Kasprowicz zajmuje się dyrekcją artystyczną przedsięwzięcia.

W sumie - bardzo udany wieczór. Prosimy o takich więcej!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska