- Mój partner wziął kredyt na 500 tys. zł - zeznawała wczoraj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy 37-latka występująca w procesie w charakterze świadka. - Pracował w firmie pana K. Kredyt był wzięty na prośbę szefa, na "rozwój firmy, tak by nie zbankrutowała".
W 2010 roku, kiedy nie starczyło pieniędzy na spłatę rat gigantycznego kredytu, K. - jak wynika ze złożonych wczoraj zeznań - miał zwrócić się do świadka z propozycją nie do odrzucenia.
Kredytem spłacić kredyt
- Miałam wziąć dla niego kredyt w wysokości 30 tys. zł - kobieta odpowiadała na pytania sędziego Krzysztofa Dadełły. - Z tego miały być zapłacone zaległe raty.
Manewr poszedł gładko. Kobieta przyjechała do Bydgoszczy, przed oddziałem banku przy ulicy Gdańskiej spotkała się z mężczyzną o imieniu Jarosław, który zaprowadził ją do pracownicy banku Izabeli K. (teraz oskarżonej w procesie). Umowa kredytowa została podpisana.
- Jak to możliwe, że miała pani zdolność kredytową nie mając żadnych dochodów? - dociekał sędzia Dadełło.
Świadek odpowiedziała, że nie wie, a wszystkie dokumenty zostały do banku dostarczone bez jej udziału. Ona tylko podpisała umowę. Tego samego dnia w agencji w Pile pieniądze zostały podjęte z konta i przekazane panu K. Jakiś czas później mężczyzna zwrócił się ponownie do partnerki swojego pracownika. Tym razem został udzielony kredyt w wysokości 95 tys. zł.
To Cię może też zainteresować
K. - jak wynika z zeznań świadka - nie spłacał rat, a jej prokuratura założyła sprawę o wyłudzenie kredytów. Okazało się, że na zaświadczeniu przekazanym pracownicy banku świadek zarabiała... 11 tys. zł miesięcznie, jako dyrektor ds. marketingu w firmie K.
Kobieta zeznawała w sprawie dotyczącej 18 osób działających w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu wyłudzanie kredytów i leasingów. Proces trwa od biegłego roku, a sam akt oskarżenia, jaki do sądu skierowała Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy liczy prawie 400 stron. Na rozprawie stawiła się tylko jedna z podsądnych, ale wskazywana przez śledczych na osobę najważniejszą w procederze. To Bożena W., która prowadziła w Bydgoszczy firmę pośredniczącą w udzielaniu kredytów. Wcześniej w kilku innych procesach odpowiedziało kilkadziesiąt osób, które również były uwikłane w wyłudzanie pieniędzy głównie z banku PKO BP (wśród oskarżonych byli również pracownicy banku). Łącznie zarzuty przedstawiono 100 osobom zaangażowanym w przestępczy proceder.
- W ramach prowadzonego postępowania ujawniono, że w latach 2009-2010 między innymi na terenie Bydgoszczy, Poznania, Wałbrzycha, Piły oraz Grudziądza poszczególni członkowie grupy, w ramach podziału ról, wyszukiwali osoby zwane „słupami”, przygotowywali dla nich nierzetelne i podrobione dokumenty niezbędne do zawierania umów z wybranymi instytucjami kredytowo-leasingowymi - wyjaśniają śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Były to głównie zaświadczenia o fikcyjnym zatrudnieniu i osiąganych dochodach oraz sfałszowane historie rachunków bankowych, a następnie przedkładali je w Banku, doprowadzając do zawierania umów kredytowo-leasingowych z podstawionymi osobami.
Łączna kwota oszacowanych strat obejmujących wyłudzone kredyty wyniosła 27 mln zł. Spośród osiemnastu oskarżonych w tym procesie, czterech wyraziło wolę tak zwanego dobrowolnego poddania się karze, w tym jedna z nich bezwzględnej karze pozbawienia wolności w wymiarze roku i 10 miesięcy. Pozostałym oskarżonym grożą kary do 10 lat pozbawienia wolności.
Oskarżeni będą także musieli naprawić wyrządzoną zarzuconymi im czynami szkodę - zastrzega prokuratura.
Kolejny termin rozprawy w tym procesie został wyznaczony na 10 grudnia.
