Wczoraj w kinie Adria wyświetlony został film "Poród w ekstazie“ Debry Pascali-Bonaro, autorki licznych publikacji na temat korzyści płynących z porodu naturalnego, bez medycznych ułatwień. Komentarze licznych ekspertów pomieszane są z relacjami z porodów kilkunastu kobiet, które rodziły w domowych warunkach, z partnerem lub mamą, przyjaciółką i położną. Kilkanaście pozytywnych przykładów porodów w swojej sypialni, łazience, w basenie. Film jednak nie idealizuje porodu, widać ból, łzy, słychać krzyki. Ale po wszystkim, we wspomnieniach chwili narodzin swojego dziecka dominują: ogromne zadowolenie, duma i wiara we własne siły. I to jest piękne.
Rozmowa z Aleksandrą Künstler z Fundacji Rodzić po ludzku
- "Poród w ekstazie“ (w org. "Orgasmic birth“) to tytuł dość dwuznaczny i budzący dyskusję. Skąd pomysł na pokazywanie go w Polsce?
- Zależy nam na tej dyskusji. W Polsce nie ma domów narodzin, izb położniczych, nie są popularne porody w domach. Film pokazuje pozytywne przykłady naturalnych narodzin. Chcemy, za ich pośrednictwem zachęcić kobiety, położne, lekarzy do potraktowania rodzenia jako naturalnej umiejętności. Uświadomić im, że często znieczulenia, cesarskie cięcia są zbędne.
- Czyli, że mamy się męczyć, jeśli możemy sobie ulżyć? W imię czego?
- Chodzi o to, by kobiety uświadomiły sobie, jak naturalną czynnością jest rodzenie. Że odpowiednie warunki pomagają zamienić poród nawet w przyjemność.
- Jakie to warunki?
- Przyciemnione światło, bliska osoba przy nas, przy której nie będziemy się krępować swojej fizjologii i krzyków, wspierająca położna. Trzeba przygotować się psychicznie i fizycznie do tej chwili. Wiedzieć jak wykorzystać swoje ciało, słuchać go, dać mu się poprowadzić. Ono jest bardzo mądre.