https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poszedł do pracy z koronawirusem. Po kwarantannie

Anna Klaman
Sandra Szymańska
Mężczyzna miał usłyszeć od sanepidu, że może iść do pracy
Mężczyzna miał usłyszeć od sanepidu, że może iść do pracy Zdjęcie ilustracyjne/Waldemar Wylegalski Polska Press
Firma Polcom spod Chojnic zawiesza działalność na dwa tygodnie, a 150 pracowników idzie na kwarantannę. Także ten, który już był na niej po powrocie z Anglii. Dopiero, gdy wrócił do pracy, okazało się, że jest nosicielem koronawirusa.

Polcom Modular w Topoli pod Chojnicami to firma z nowoczesną technologią, której większościowy pakiet kupili w ub.r. Amerykanie. Spółka stawia hotele modułowe na całym świecie, także w Dubaju. Duży rynek zleceń to Wielka Brytania. Stamtąd dwa tygodnie temu wrócili pracownicy z delegacji.Jak wszyscy po powrocie z zagranicy trafili na kwarantannę. Minęła, więc zaczęli pracę w zakładzie.

We wtorek (1 kwietnia) wieczorem wszyscy wpadli tam w popłoch. Okazało się, że jeden z nich, u którego losowo sanepid przeprowadził badanie - jest chory. Miał wynik pozytywny na koronawirusa SARS-CoV-2, choć bez objawów takich jak katar, gorączka, kaszel.

- To mieszkaniec powiatu sępoleńskiego. Czuje się dobrze, jest pacjentem bezobjawowym. Przez okres kwarantanny mieszkali z nim członkowie rodziny, ale mężczyzna przebywał w pełnej izolacji - mówi starosta sępoleński Jarosław Tadych.

Sanepid pozwolił iść do pracy

Jak słyszymy to sępoleński Sanepid w ostatni dzień kwarantanny, gdy mężczyzna miał wrócić do pracy, pobrał od niego wymaz. On sam się na badanie nie zgłosił, bo czuł się dobrze. Dlaczego zakażony pracownik z Kamienia Krajeńskiego wrócił do pracy? Czekał przecież na wynik. Z dwóch źródeł wiemy, że taką radę miał usłyszeć w sanepidzie.
Jakim? - Chyba to była wojewódzka stacja w Bydgoszczy. Choć właściwie nie wiem, jaki miał numer. Jak nie do Bydgoszczy, to do Sępólna - odpowiada nam pracownik fabryki.

Poprosiliśmy o wyjaśnienia Wojewódzkie Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne w Bydgoszczy i Gdańsku.
Czekamy na odpowiedzi.

- To kolega sam dociekał, czy, nie mając wyniku, może pracować - słyszymy od zatrudnionych w zakładzie - Zróbcie coś, by jak najwięcej osób przebadać, bo po co to dalej roznosić! - mówią ludzie.

Wielu dziś (2 kwietnia) nie przyszło do pracy. Niemal do północy dzwonili do nich pracownicy sanepidu. - Ze mną sanepid się dotąd nie skontaktował, ale nie poszedłem do pracy. Podobnie jak moja dziewczyna - słyszymy od młodego czytelnika zatrudnionego w zakładzie. - Ona nie poszła do pracy przeze mnie, bo ja nie wiem, czy nie jestem zarażony. Kwarantanna nie wystarczy. Powinny być dla wszystkich testy, wtedy będziemy spać spokojnie.

Zobacz też:
Pierwszy potwierdzony przypadek koronawirusa w powiecie sępoleńskim

Mężczyzna relacjonuje, że zarażonego widział z 5-metrowej odległości, ale z drugim kolegą, który też był na tamtej delegacji, jechali razem do pracy do i z powrotem: - Teraz się boję, że ten kolega może być zarażony, a ja od niego. Ale może coś firma wywalczy z sanepidem i nas tu „wszystkich powyłapują”. Ja jestem za. Bo jak ja mam być na kwarantannie dwutygodniowej, to będę cały czas w strachu, że później, jak wrócę do zakładu, to mogę innych narażać.

Ten kolega, który też był w Anglii (w delegacji miało być 11 osób) prosił wcześniej Sanepid o przeprowadzenie testów na koronawirusa. Przedstawiciele placówki byli u niego w domu, ale testów nie wykonali.

Decyzje zapadają teraz. - Od firmy uzyskaliśmy dane pracowników, którzy mogli mieć bliski kontakt z zakażonym - informuje Iwona Jażdżewska, rzecznik prasowy PSSE Chojnice. - Zostali we wtorek poinformowani, że będą objęci kwarantanną z osobami z nimi zamieszkującymi. Osoby, które miały kontakt z zakażonym, będą miały pobrane wymazy.

Inne zakłady Polcom nadal działają.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska