36 mln zł od marszałka i 20 mln zł od Ministerstwa Sportu i Turystyki. Tyle pieniędzy dostanie toruński magistrat na budowę hali widowiskowo-sportowej przy ul. Bema. Sportowy obiekt kosztować będzie jednak znacznie więcej - ponad 121 mln zł. Dlatego miasto zdecydowało się powołać spółkę, która przejmie część finansowania budowy. W jaki sposób?
Przeczytaj także: Hala widowiskowo-sportowa rośnie przy Tor-Torze
Kredyt na budowę
- Jesteśmy w końcowej fazie negocjacji warunków zaciągnięcia kredytu - informuje Roman Skibiński, prezes spółki Toruńska Infrastruktura Sportowa.
Na razie prezes nie zdradza kwoty, jaką chce uzyskać spółka oraz jaki ma sposób na późniejszą spłatę zaciągniętego zobowiązania, a także, na ile lat spółka weźmie kredyt.
Na razie wiadomo, że miasto chce pozyskać sponsora, który wyda na halę nie mniej niż 1,5 mln zł rocznie i będzie wspierał obiekt przez co najmniej 3 lata. W przetargu określono jednak, że zamówienie dostanie ten, któremu uda się uzyskać od sponsora jak najwyższą cenę. Sponsor będzie miał prawo do nazwy własnej obiektu.
- Chcemy jednak, by przyszły sponsor zachował w nazwie sportowy charakter tego obiektu - zaznacza Skibiński.
Przypomnijmy, że hala ma być w Toruniu kolejnym po Motoarenie budynkiem, który będzie uzyskiwał finansowe wsparcie od prywatnego sponsora w zamian za uzyskanie praw do nazwy obiektu.
Bez zmian w harmonogramie
Jak na razie budowa hali idzie zgodnie z przyjętym harmonogramem.- Są pewne utrudnienia, ale nie wpływają na opóźnienia w toczących się pracach - zapewnia Skibiński. - Jesteśmy też w ciągłym kontakcie z inspektorem nadzoru.
Hydrobudowa zdążyła już uporać się z najniższą kondygnacją budynku. Obecnie zajmuje się budową części naziemnych.
Całość ma być gotowa jesienią przyszłego roku. Na trybunach wielofunkcyjnego obiektu miejsce znajdzie aż 6,8 tys. widzów.
Czytaj e-wydanie »