- Siódmy raz startował pan w biegu Spartakusa i siódmy raz go nie ukończył...
- Nawet nie zaliczyłem stu kilometrów i nie wbiegłem na górkę Pingas. Dopadły mnie kłopoty z żołądkiem, czyli to, co już męczyło mnie w poprzednich startach w Grecji. Poza tym dały mi się we znaki upały. Przed startem był deszcz, ale gorączka nie ustępowała i od asfaltu szła straszna para.
- Odpuszcza pan ultramaraton w Grecji?
- Nie wiem, czy odpuszczam, ale wiem, że muszę na dwa lata się wstrzymać, bo organizm nie wytrzymuje. Nogi przygotowane, żołądek odmawia współpracy i strajkuje.
- Panu się nie udało. A inni Polacy?
- Na jedenastu startujących tylko czterech Polaków ukończyło w tym roku bieg Spartakusa.
- Co teraz?
- Zdrowie i starty. Muszę zrobić wszystkie badania z gastroskopią, wycinkami i wiele innych, których nawet nie jestem w stanie spamiętać. Chcę poznać przyczynę moich dolegliwości. Nie rezygnuję jednak ze startów. 12 października ruszam na maraton do Poznania, a 22 startuję w biegu na 100 kilometrów w Kaliszu. Bez biegania nie wyobrażam sobie życia i choć ambicje mam na bieg Spartakusa, bo to i większe wyzwanie, i spełnienie marzeń, na razie mogę biegać na krótszych dystansach. Jestem uparty, siedem nieudanych startów musi się kiedyś odmienić. Obym tylko z tym żołądkiem sobie poradził.