Zarząd powiatu postanowił pokazać mieszkańcom ziemi mogileńskiej czego dokonał w ciągu mijającej kadencji. Te informacje ludzie mają czerpać z gazetki nazwanej "Biuletyn Informacyjny Powiatu Mogileńskiego". Pismo jest bezpłatne, w kolejnych numerach czytelnicy dowiadują się, co się zmieniło na powiatowych drogach, w służbie zdrowia czy powiatowej oświacie.
Opozycyjni radni mocno krytykują pomysł rozpoczęcia wydawania przez starostwo pisma, tuż przed końcem kadencji.
Władza robi, a nikt nie pisze
- Tam nie ma nic o Strzelnie. Jest co prawda o nadaniu Honorowego Obywatelstwa Kazimierzowi Chudzińskiemu, jest informacja o drogach w gminie. I to wszystko. Reszta to autopromocja starosty - mówi Jan Szarek.
Opozycja krytykuje też fakt, że autorzy artykułów nie podpisują się pełnym imieniem i nazwiskiem. Mówią, że to wygodne, bo w tekstach są błędy, za które nikt imiennie nie musi się wstydzić. Ze stopki redakcyjnej biuletynu wynika, że wydawcą jest starostwo, redakcja mieści się w starostwie przy ul. Narutowicza, za skład i łamanie odpowiada "CMG Media", jako telefon do redakcji podano numer centrali w starostwie.
Wcześniej powiat kupował powierzchnię w lokalnym tygodniku. Jednak pismo po kilku miesiącach działalności znikło z rynku.
Tomasz Barczak broni pomysłu drukowania informacji.- Dużo się robi, ale nikt o tym nie pisze. Uważałem, że ta rada naprawdę dużo robi, ale nie ma o tym informacji - mówi starosta. Tomasz Barczak dodaje, że zarząd powiatu chce jedynie informować mieszkańców i dokumentować dokonania mijającej kadencji.
- Używanie pseudonimów przez autorów tekstów jest zgodne z prawem prasowym. Kto pisze do biuletynu nie wiem, bo nie ingeruję w to - dodaje. - Informacje są ze wszystkich gmin. Ale wiadomo, że w Mogilnie jest najwięcej instytucji, jak będziemy pisać o służbie zdrowia, to dużo będzie o Strzelnie.
- Przeglądam to i tam nie ma nic o radzie powiatu. Jest o panu staroście i zarządzie powiatu - mówi Jerzy Szczotka. - Czy od kolejnych numerów będą ujawniane nazwiska autorów, czy też będą pisać pod pseudonimem jak w stanie wojennym czy za czasów okupacji?
Radny chciałby także, aby w kolejnych numerach mogli publikować radni, którzy mają "inne spojrzenie".
Kto nadaje się na okładkę?
- Jeśli w tym biuletynie są zdjęcia starosty, to na nic zda się tłumaczenie, by nie odbierać tego jako autopromocję - mówi Jan Szarek. - W Gdyni, gdzie także mieszkam, też jest wydawany taki informator, ale tam nie ma zdjęć. Są programy sesji, informacje o przetargach. Chociaż rozumiem, że pan starosta jest fotogeniczny, bo gdyby mój pysk był na pierwszej stronie, pies z kulawą nogą nie chciałby tego czytać.
Tomasz Barczak broni pomysłu wydawania biuletynu powiatowego. Jak podkreśla komercyjne wydawnictwa za wydrukowanie podobnych informatorów chcą kilka tysięcy złotych.
- Czy zatem lepiej jest nic nie robić? - zastanawia się starosta.