Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat rypiński. Od poniedziałku do piątku - pilny uczeń, a w weekendy - gwiazda

Ewelina Kwiatkowska
autorka
- Trema? Teraz nie wiem, co to jest - opowiada młody piosenkarz Mateusz Wiśniewski. - Ale występując dziesięć lat temu - trząsłem się ze strachu jak galareta!

Mateusz po raz pierwszy zaśpiewał przed szerszym gronem mając zaledwie cztery lata. - Doskonale pamiętam tamte nerwy - opowiada. - Ból brzucha i całą resztę.
Dziś trudno zliczyć wszystkie jego muzyczne sukcesy. Jazz i ambitny pop to gatunki, w których Mateusz czuje się najlepiej. - Uwielbiam Mieczysława Szcześniaka, to prawdziwy zawodowiec - podkreśla. - Cieszę się, że miałem okazję go poznać.

Nie taka Zapendowska straszna...

Mateusz co tydzień ćwiczy głos w Rypińskim Centrum Promocji i Kultury. Za sobą ma również warsztaty u Elżbiety Zapendowskiej, która udzielała lekcji śpiewu takim gwiazdom jak: Edyta Górniak, Ryszard Rynkowski czy choćby Maryla Rodowicz. Jak się pracowało Mateuszowi z najsurowszą jurorką "Idola" i "Jak oni śpiewają"?
- Powiem w sekrecie, że pani Elżbieta nie jest taka groźna, jak wszyscy myślą - zdradza chłopiec. - Jeśli wytyka błędy - to bardzo łagodnie. Wcale nie trzeba się bać! Niektórzy myślą, że na tych zajęciach był potworny rygor. To nieprawda. Sporo się nauczyłem, a przy tym - dobrze bawiłem.

Mutacja przerwie karierę?

Wyjątkowa barwa głosu Mateusza robi potężne wrażenie na słuchaczach. Niestety, zmieni się po mutacji. - Przyznam, że się tego boję - mówi gimnazjalista. - Pocieszają mnie opinie specjalistów do strun głosowych, którzy twierdzą, że gwałtownego skoku nie będzie. Trochę mnie to uspokaja.

Mateusz żyje bardzo intensywnie. W ciągu tygodnia chodzi do szkoły, a w weekendy występuje u boku największych gwiazd i zdobywa kolejne nagrody. - Rzeczywiście, ciągle podróżuje, ale zawsze mogę liczyć na pomoc nauczycieli - podkreśla. - Wszyscy są bardzo wyrozumiali. Dzięki temu, nadrabiane różnych zaległości nie jest takie ciężkie.

Corocznie chłopiec bierze udział w około sześćdziesięciu festiwalach. I rzadko kiedy wraca do domu z pustymi rękoma. Czy jest jeszcze w stanie policzyć wszystkie grand prix i wyróżnienia? - Może zabrzmi to nieskromnie, ale już nie - odpowiada rumieniąc się Mateusz. - Trochę tego było, ale najważniejsza jest dla mnie nagroda, którą przywiozłem w 2007 roku z festiwalu w Koninie. Dlaczego? Jest bardzo prestiżowa.

Jak Mateusz reaguje na pochwały? - Przyznam, że nigdy nie wiem, co odpowiedzieć w takiej sytuacji - zdradza młody artysta. - Wybąkuje "dziękuję", bo co zrobić? A słysząc krytykę? Jeśli jest konstruktywna - po prostu korzystam z danych rad, żeby brzmieć lepiej. Nie obrażam się bez powodu, ale staram rozwijać.

Muzykalni z dziada pradziada

Talent i miłość do muzyki są w rodzinie Mateusza dziedziczne.
- Rzeczywiście, artystą był już pradziadek - uśmiecha się chłopiec. - Ale nie tylko on, bo muzyką zajmuje się kilku członków mojej rodziny. Mam wspaniałych bliskich - dosłownie na każdym kroku czuję ich wsparcie. Szczęściarz ze mnie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska