Tak dobrze zrobili koledzy radni Janowi Spirce. Wczoraj podaliśmy, że starosta Stanisław Drozdowski zaproponował zmniejszenie swojej pensji o ponad 1 tys. zł, żeby wyjść z twarzą i zmniejszyć koszty zarządu. Powodem złego samopoczucia jest etatowy członek zarządu, którego miało nie być.
Obiecanki cacanki
Zwycięzcy tych wyborów - Przymierze Społeczne dla Krajny i Polskie Stronnictwo Ludowe - obiecywali wyborcom, że drugi raz numer z pensją dla członku zarządu nie przejdzie. Gdy ważyły się losy funkcji dla Stanisława Drozdowskiego, temat znowu odżył. I znowu Drozdowski obiecywał, że obojętnie jakie stanowiska przypadną Pawlinie i Spirce, tylko jeden z nich może liczyć na etat jako wicestarosta. Wszyscy trzej członkowie zarządu mieli być wyłącznie na ryczałcie. Dla jednego znowu zrobiono wyjątek.
Wszystko po staremu
I stał się cud, choć nie brakowało takich, którzy mówili, że i tak wszystko będzie po staremu. I mieli rację. Jan Spirka ma etat. - Taka była wola polityczna. Jan Spirka złożył pismo z prośbą o wypłacanie mu pensji do czasu przejścia na emeryturę - _mówi Henryk Dąbrowski, przewodniczący Rady Powiatu. - Twierdzi, że złożył papiery w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i podobno w marcu ma mieć przyznaną emeryturę. Jeśli emerytem nie zostanie, to Rada Powiatu ma decydować, co dalej. _