- Paliła się rozdzielnia elektryczna wraz z licznikami. Strażacy ugasili ogień, ale musieli też zająć się bardzo silnie zadymioną klatką schodową - relacjonuje Andrzej Seroczyński, rzecznik toruńskich strażaków. - Dym był gęsty, czarny i toksyczny od izolacji przewodów. Przedostawał się do mieszkań. Klatkę oddymiliśmy dzięki otwarciu włazu dachowego i użyciu wentylatora. Akcja trwała ponad dwie godziny. Na miejscu błyskawicznie pojawiła się też karetka pogotowia. - Decyzją ratowników troje małych dzieci przewieziono do szpitala - dodaje rzecznik.
Strażacy dokładnie sprawdzili wszystkie mieszkania w bloku. Musieli ustalić, czy tam, gdzie nie mogli się dostać, nikogo nie było, bo może po prostu wyjechał na 1 listopada.
- Powodem pożaru było zaprószenie ognia przy rozdzielni przez osoby nieletnie; taką przynajmniej przyczynę odnotował dowódca akcji gaśniczej - zaznacza Andrzej Seroczyński. Pokrywa się to z relacjami lokatorów bloku przy ul. Olsztyńskiej 116. - Dobrze wiemy, kto przyczynił się do tego pożaru - mówią mieszkańcy. - Dziwi nas tylko bardzo, że do teraz nie pojawiła się u nas policja, że nikogo z nas nie przesłuchano. Nie wiemy też, czy chcą zabezpieczyć jakieś ślady i czy można wysprzątać klatkę schodową. W nocy, w trakcie pożaru, policja stała przed blokiem. Jeden funkcjonariusz palił papierosa, a drugi pytał strażaków, kiedy skończą.
Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy ZGM złożył oficjalne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. - Powołamy biegłego i będziemy wyjaśniać, czy doszło do podpalenia - przekazała Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Dla lokatorów najważniejsze jest teraz, kiedy znów będą mieli prąd. Od pożaru nie mieli bowiem światła i nie mogli niczego ugotować. Najbardziej żal dzieci. - We wtorek od rana ekipa postara się tymczasowo podłączyć prąd - zapewnia Karolina Wojciechowska, rzecznik Zakładu Gospodarki Miejskiej w Toruniu. - Ale potrzebna jest nowa rozdzielnia (koszt ok. 20 tys. zł) oraz remont klatki. Spaliły się też lampy i instalacje. Jeśli chodzi o sprzątanie, to CISTOR właśnie wysłał do bloku panią sprzątaczkę. Szkodę zgłosiliśmy do naszego ubezpieczyciela.
Pożar w bloku socjalnym przy ul. Olsztyńskiej 116 wydarzył się z soboty na niedzielę. MOPR dowiedział się o nim jednak dopiero w poniedziałkowe południe. - Nie poinformowała nas o nim ani policja, ani straż - mówi Olga Okrucińska, rzecznik MOPR-u. - Podobno informację SMS-em wysłał nam Tadeusz Wierzba, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta, ale ona nie dotarła. Prawdopodobnie dlatego, że SMS-a wysłał pod stary numer telefonu należący do byłej już dyrektor Kazimiery Janiszewskiej.
W poniedziałek, zaraz po otrzymaniu informacji o pożarze, na ulicę Olsztyńską pojechali pracownicy socjalni oraz psycholog (z myślą szczególnie o dzieciach). -Otworzyliśmy również świetlicę, w której jest kuchenka - informuje Olga Okrucińska. - Dzięki temu mieszkańcy bloku będą mogli zagrzać sobie wody na herbatę, czy podgrzać jedzenie.
Wczoraj natomiast tymczasowo miał zostać podłączony prąd w budynku, w którym doszło do pożaru. Do sprawy wkrótce wrócimy.
Źródło: Nowości. Dziennik Toruński