- Wiele osób zatrudnionych w marketach pracuje na część etatu. Walczymy o zmianę tego modelu bo jest on dyskryminujący dla pracowników. Zatrudnieni na niepełny etat otrzymują wynagrodzenie niższe niż płaca minimalna tj. 1386 zł brutto - mówi Jan Dopierała, z sekcji krajowej handlu NSZZ “Solidarność”. - Szacujemy, że 40 proc. zatrudnionych w sieciach handlowych pracuje na część etatu. Po zakończeniu zatrudnienia mogą mieć oni kłopoty z uzyskaniem zasiłku dla bezrobotnych - dodaje Dopierała.
Przeczytaj: Kasjerki są dla nas wartościowymi pracownikami. To nasze stewardesy!
Nie wszyscy ubiegający się o pracę w marketach wiedzą, że przyjęcie propozycji pracy na część etatu z wynagrodzeniem niższym od płacy minimalnej tj. 1386 zł brutto powoduje, że po ustaniu zatrudnienia nie otrzymają oni zasiłku dla bezrobotnych.
W sieciach handlowych nie widzą problemu
- Zatrudniamy pracowników na różne umowy. Jednak w większości przypadków są to umowy o pracę na czas nieokreślony. Podpisujemy także umowy na część etatu. Jednak taka jest specyfika pracy w handlu. To sklep dostosowuje się do klienta. Dostosowujemy grafiki do ruchu w naszych placówkach - wyjaśnia Dorota Patejkoz biura prasowego Auchan Polska. - Zawsze podczas rekrutacji do pracy informujemy przyszłych pracowników o ich prawach i obowiązkach. Zresztą zatrudnienie na część etatu nie jest zabronione. Ponadto osoby starające się o pracę powinny wiedzieć, co podpisują.
Przeczytaj: Markety są coraz biedniejsze i oszczędzają na pracownikach. Zamieniają umowy o pracę na umowy zlecenia
- Raczej zatrudniamy na pełen etat. Jednak zdarzają się przypadki zatrudnienia na część etatu. Wielu osobom odpowiada zatrudnienie na część etatu np. studentom - mówi Michał Sikora z biura prasowego Tesco.
Zdaniem resortu pracy jedynym sposobem zapewnienia tym osobom prawa do zasiłku byłoby wprowadzenie obowiązku opłacania składki na Fundusz Pracy od każdego wynagrodzenia.
