Zobacz wideo z drona: Rozbiórka starego wiaduktu na Armii Krajowej w Bydgoszczy

– Podpisałem i wysłałem swoją rezygnację. Przed chwilą powiadomiłem o swojej decyzji pana Prezydenta – przekazał "Expressowi Bydgoskiemu" po południu w środę 21 grudnia Piotr Szałkowski, prezes MZK w Bydgoszczy. – Warunki, na jakich mielibyśmy wykonywać nową umową przewozową uważam za niekorzystne dla spółki. Nieuczciwe byłoby z mojej strony trwanie na tym stanowisku, wiedząc, że to co wymaga od nas miasto jest nierealne do spełnienia – argumentuje swoją decyzję.
Jeszcze we wtorek prowadzone były ostatnie negocjacje, ale nie zakończyły się zbliżeniem stanowisk stron. Wcześniej, w piątek 16 grudnia, dymisję złożył członek zarządu MZK Paweł Czyrny. Prezes spółki będzie pełnił swoje funkcje do 9 stycznia.
– Posiedzenie Rady Nadzorczej zaplanowane jest na 28 grudnia. Wtedy będziemy podejmowali decyzję, co robić dalej - powiedział nam Jerzy Nadarzewski, przewodniczący RN, który wcześniej został ustnie poinformowany przez prezesa o decyzji. –Prezesa MZK powołuje i jego dymisję przyjmuje Rada Nadzorcza Spółki - zaznacza Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa prezydenta Bydgoszczy.
MZK w całości należy do miasta. Rada Nadzorcza spółki powoływana jest na 3-letnią kadencję przez Zgromadzenie Wspólników, które reprezentuje prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. Podczas negocjacji na stole pojawiły się m.in. propozycje sądu arbitrażowego i firmy audytorskiej, które miałyby rozstrzygnąć spór. Z obu rozwiązań nie skorzystano.
– Najpóźniej 22 grudnia zostanie przedstawiony MZK aneks do umowy na I kwartał 2023 roku zgodny ze stawkami wyrażonymi w piśmie z 14 grudnia – przekazuje "Expressowi Bydgoskiemu" Marta Stachowiak. Pismo do MZK dotarło już w środę około godziny 15. Zarząd po zapoznaniu się z propozycją przygotuje odpowiedź.
Ostatnia propozycja miasta to ceny z przetargu plus 10%, a w pierwszych dwóch latach umowy 14,6% więcej niż otrzymuje prywatny przewoźnik Mobilis – od 1 stycznia będzie on obsługiwał 11 linii autobusowych w Bydgoszczy.
– Przez ostatnie lata zamiast inwestować w tabor i pracowników musieliśmy pokrywać straty. Doprowadziło to do sytuacji takiej, że mamy mocno wyeksploatowane pojazdy – stwierdza Piotr Szałkowski. – Nie możemy się równać kosztami z firmą prywatną, która ma około 50 nowych autobusów i przez najbliższy czas nie będzie ponosiła kosztów serwisowania – dodaje. Nowa umowa z MZK miała zostać podpisana na 9 lat.
Powrót do protestu?
W środę 21 grudnia odbyło się spotkanie zarządu jednego ze związków zawodowych, który działa przy spółce. Jednogłośnie podjęto na nim uchwałę o odwieszeniu sporu zbiorowego. Organizacja ma wystąpić także o powołanie niezależnego mediatora z ministerialnej listy. Po świętach możliwe jest referendum wśród pracowników z zapytaniem o poparcie ich działań.
Związkowcy więcej szczegółów podadzą w czwartek 22 grudnia na zwołanej w zajezdni autobusowej przy ul. Inowrocławskiej konferencji. Prawie dokładnie pół roku wcześniej (24 czerwca) załoga MZK odmówiła wyjazdu na ulicę Bydgoszczy, rozpoczynając dwutygodniową akcję protestacyjną.
– Wreszcie przyszedł ktoś, kto dokładnie powyliczał, ile trzeba wydać na konkretne rzeczy, aby komunikacja miejska odpowiednio funkcjonowała i nie przynosiła strat. Będziemy bronić całej firmy i zarządu – zapowiada Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej.
POLECAMY
Czy poznajesz te miejsca? Zobacz pokolorowane zdjęcia Bydgos...