Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces byłego komendanta toruńskiej straży miejskiej zakończony

(awe)
Toruń. Proces byłego szefa municypalnych już się skończył. Wyrok poznamy za tydzień
Toruń. Proces byłego szefa municypalnych już się skończył. Wyrok poznamy za tydzień archiwum GP / Lech Kamiński
- Jeśli ktoś został pokrzywdzony, to ja - mówił w swoim końcowym słowie Wiesław Lewandowski, były szef municypalnych z Torunia. A prokuratura zażądała 10 miesięcy więzienia.

W środę (14 marca) w toruńskim sądzie zeznawali ostatni świadkowie w sprawie Wiesława Lewandowskiego, byłego szefa toruńskich strażników miejskich. Prokuratura zarzuca mu, że w grudniową noc 2008 roku przyłączył się - po cywilnemu - do interwencji strażników; miał być pijany i kopnąć jednego z legitymowanych, a potem oddalić skargę na siebie.

Toruń. Komendant wtrącił się do interwencji? Był pod wpływem alkoholu?

Prokuratura wezwała na świadka Rafała J., jednego z naczelnikówstraży miejskiej w Toruniu. Jego zeznania nie były jednak na rękę śledczym. - Często zdarza się, że przełożeni kontrolują strażników, nawet w nocy - mówił naczelnik, wpisując się tym samym w linię obrony oskarżonego. Podkreślał również, że podczas takich kontroli przełożeni często są bez mundurów, a sam komendant był opanowanym szefem.

Rafał J. miał być ostatnim świadkiem, ale na sali rozpraw pojawiła się również Barbara B., była pracownica toruńskiej straży miejskiej, zwolniona 3 lata temu. Stwierdziła, że ona również chce zeznawać - na co zgodził się sędzia. - Słyszałam, jak strażnicy mówili, że "Wiechu kogoś kopnął" - opowiadała kobieta.

Po jej zeznaniach sędzia zamknął przewód.

Kolejna afera wokół Straży Miejskiej
- Komendant nie ma dobrej dykcji, ale to nie powód, by wysnuwać z tego wniosek, że był pijany - mówił w mowie końcowej mecenas Jacek Krężelewski, obrońca Lewandowskiego. Wnioskował o uniewinnienie swojego klienta i zaznaczał, że chwiejny chód i woń alkoholu, o których wspominali świadkowie, nie są twardymi dowodami. A sam pokrzywdzony, którego komendant miał kopnąć, nie pojawił się w sądzie - nie ma go w Toruniu, od kilku lat przebywa poza granicami kraju.

Atmosfera wokół municypalnych z Torunia poprawia się

- Byłem oddany tej pracy całym sercem - mówił były komendant. - Jak miałem się zachować w tamtej sytuacji? Odejść, widząc, że moi strażnicy musza poradzić sobie z trudną interwencją?

Prokuratura zażadała dla komendanta kary 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 5 tys. zł grzywny, 600 zł nawiązki i zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych w administracji samorządowej.

Wiadomości z Torunia

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska