Choć sprawa trafiła na wokandę na początku kwietnia, dopiero w poniedziałek doszło do konfrontacji stron.
- Nie byłem na poprzedniej rozprawie, bo nie wiedziałem, że się w ogóle odbyła - wyjaśnia Konstanty Dombrowicz. - Pismo z informacją o terminie i miejscu rozprawy zostało przedtem wysłane do urzędu miasta, a ratusz nie raczył mi go dostarczyć.
Przypomnijmy, że sprawa trafiła do sądu po tym, gdy urzędujący jeszcze prezydent poczuł się urażony sformułowaniami użytymi przez Mazura na jego internetowym blogu stopdombrowiczowi.pl. Szczególnie zabolały go określenia: "chłop z Ludowic", "buraczane oblicze" oraz "dziedzic z Ludowic".
- Nie uważam, by te sformułowania raziły w powagę prezydenta, jako osoby publicznej - zaznaczał Tomasz Mazur. - Nie rozumiem dlaczego prezydent pozwał mnie jako prezydent miasta, skoro moje wpisy odnosiły się do niego, jako do obywatela, a nie do urzędnika - dodaje blogger.
Przeczytaj również: Spór Dombrowicz - Mazur już w sądzie.
W poniedziałek jednak to nie strony sądowego sporu, ale świadkowie Mazura byli głównymi aktorami na rozprawie. Andrzej Walkowiak, poseł PJN zeznawał na okoliczność opóźnień w budowie trasy S5. Kulisy przygotowania tej inwestycji były jednym z argumentów podnoszonych na blogu Mazura przeciwko Konstantemu Dombrowiczowi.
- Podczas rozmów kuluarowych z szefem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad padały nieprzychylne opinie na temat dyskusji trwającej w Bydgoszczy po ogłoszeniu przez prezydenta Dombrowicza koncepcji budowy tranzytu przez centrum miasta - wyjaśniał Walkowiak.
Jako świadek zeznawał też Jacek Moniuk, który w 2009 roku, wraz z grupą mieszkańców pod szyldem akcji "Dajmy szasnę Bydgoszczy", zbierał podpisy za odwołaniem Dombrowicza. Moniuk twierdził, że po tej akcji czuł się szykanowany.
- Świadkowie mówili o rzeczach bez związku ze sprawą sądową. Czułem się jak oskarżony - mówi Konstanty Dombrowicz.
Następna rozprawa w czerwcu. Jednym ze świadków Konstantego Dombrowicza ma być Radosław Sikorski.
Czytaj e-wydanie »