https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Proces dusiciela z Inowrocławia juz się zakończył. Wyrok jeszcze we wrześniu

mc
marcin N. przyznał się do zabójstwa Justyny, ale nie czuje się winny. Grozi mu 25 lat więzienia.
marcin N. przyznał się do zabójstwa Justyny, ale nie czuje się winny. Grozi mu 25 lat więzienia. Andrzej Muszyński
W procesie o zabójstwo Justyny J. w Inowrocławiu w marcu ubiegłego roku zostały już wygłoszone mowy końcowe. Wyrok ma zapaść jeszcze w tym miesiącu.

Dzisiaj przed salą rozpraw w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy panowała nerwowa atmosfera wyczekiwania. Gdy korytarzem w stronę drzwi był prowadzony Marcin N., bliscy zamordowanej Justyny J. wodzili za nim wzrokiem.

- To proces z wyłączoną jawnością, zatem obecność dziennikarzy na sali rozpraw będzie możliwa prawdopodobnie tylko podczas publikacji wyroku - jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy wyjaśnia prokurator z Inowrocławia.

- Podobno dzisiaj proces ma się zakończyć? - pytamy śledczą. Rozkłada ręce: - To możliwe, o ile obrona nie złoży żadnych nowych wniosków.

Opętany przez demona

Marcin N. liczy 20 lat. W ubiegłym roku, dokładnie 28 marca sam zgłosił się na policję w Inowrocławiu i oświadczył, że zamordował Justynę J. Razem chodzili do tej samej szkoły, inowrocławskiego Technikum Gastronomicznego.

Gdy razem z policją udał się na miejsce mordu, okazało się, że nie blefuje. W wagonie na bocznicy kolejowej w Inowrocławiu rzeczywiście znajdowały się zwłoki 19-letniej Justyny.

Dlaczego to zrobił? Policjantom wyznał, że do czynu popchnął go demon Bunshee (znany z irlandzkiej mitologii zwiastun śmierci). W grudniu ubiegłego roku, na pierwszej rozprawie (zanim jeszcze wyłączono jawność procesu) zaskoczył wszystkich. Wyznał, że jest sprawcą śmierci dziewczyny, ale nie czuje się winny.

Próbowała się nim zająć

Elżbieta Joszko, matka Justyny, gdy mówi o procesie oprawcy jej córki, próbuje być opanowana: - Dla nas najważniejsze, by ten koszmar już się zakończył. Żyjemy nadzieją, że wyrok szybko zapadnie.
Co wydarzyło się tamtego dnia między Justyną i Marcinem? Ta zagadka jest właśnie przedmiotem procesu.

Matka dziewczyny przełamuje się w końcu i mówi, ale już nie może powstrzymywać łez: - Justyna była normalna, ułożona, nigdy nie znikała z domu. Była po prostu... normalna. A Marcin? Trzymał się blisko ich paczki, paczki znajomych Justyny. Słyszałam opinie, że interesuje się dziwnymi rzeczami, satanizmem. Dziwne rzeczy o nim mówili. A ona próbowała go od tego oderwać, skierować na normalny tor. Pamiętam nawet, gdy przyszła ze szkoły i mówiła, że udało jej się namówić Marcina, by poszedł na religię. Raz, czy dwa.

Biegli ze Szczecina

Wczoraj na salę rozpraw dotarli biegli z zespołu psychiatrów ze Szczecina. Gdy sędzia Mieczysław Oliwa wysłuchał ich opinii, strony rozpoczęły swoje mowy końcowe.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
ana2
za to co zrobił DOŻYWOCIE !!!!! ile ta rodzina musi wycierpieć przez niego !!! jeśli raz był w stanie to zrobić to i teraz po wyjściu może powtórzyć !!!!!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska