Jarek Dyks został pobity 15 maja 2006 roku. Miał wtedy 20 lat. Bandyci skatowali go kijami bejsbolowymi, skakali po nim i "petowali" - uderzając podeszwami butów w głowę. Dopadli także jego rówieśnika - Jarosława M., ale jemu nie zrobili większej krzywdy, chociaż zdzielili go butelką po piwie w głowę.
Napastników było blisko trzydziestu. Kryminalnym udało się zatrzymać dziewięciu, część z nich jeszcze nie była pełnoletnia. Dwaj spośród nich to synowie bydgoskiego policjanta.
Jarek Dyks przeżył śmierć kliniczną i przez wiele miesięcy pozostawał w śpiączce. Lista jego obrażeń była przerażająca. W akcie oskarżenia, przesłanym do sądu na początku 2007 roku wyliczono m.in. nagłe zatrzymanie krążenia, uraz czaszkowo-mózgowy, obrzęk mózgu, stłuczenie lewego płuca i odmę.
Na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego zasiedli Michał Sz. (to on, według świadków "petował" głowę ofiary), Łukasz W., Dawid K., Daniel G. i Maciej Ś., mieszkańcy Kapuścisk. Przyznali się, ale każdy z nich umniejszał swój udział w bójce. Zdaniem śledczych grupą z Kapuścisk kierował Dawid K. Miał też wyznaczyć datę i miejsce bójki, umawiając się na nią z Jarkiem Dyksem, przedstawicielem Wyżyn. Kiedy do spotkania nie doszło, razem ze swoimi kolegami pojechał na Wyżyny.
Wczoraj odbyła się jedna z ostatnich rozpraw w procesie. Wezwano trzech świadków - także uczestników bójki, ale w 2006 jeszcze niepełnoletnich. W sądzie stawił się tylko jeden. - Mieszkałem na Kapuściskach i jak się dowiedziałem, że ma być bijatyka z Wyżynami, to przyjechałem. Mieliśmy spotkać się o godzinie 18 na stadionie "Chemika". Umówili to chłopacy z Modrakowej, ale nas wystawili. Pojechaliśmy po nich. Jednego znaleźliśmy między garażami. Drugiego (Jarka Dyksa - dop. red.) dogonili pozostali i bili w ogródku pod blokiem. Taki był tam tłok, że nawet nie dało się wejść - zeznał Jakub S.
Pozostali świadkowie mają zostać ponownie wezwani do sądu na początku grudnia. Być może swoje stanowiska co do ewentualnej kary przedstawią strony - ojciec Jarka, który jest oskarżycielem posiłkowym, prokurator i obrońcy oskarżonych.
Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, grozi do 10 lat pozbawienia wolności.