Oskarżeni byli prezesi Komunalnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Nakle - Bronisław M. i Mirosław P. - nie kryją oburzenia. Również na sali rozpraw.
Proces z brodą
Pierwszy akt oskarżenia z Bronisławem M. i Mirosławem P. w roli głównej nosi datę 31.12.2004. Sąd Rejonowy w Nakle zwrócił go szybko prokuratorze celem uzupełnienia o niezależną opinię biegłych. Bo poprzednie wykonane zostały na zlecenie "Wodociągów", które przecież doniosły do prokuratury na swych byłych prezesów. Prokuratura na uzupełnienie aktu oskarżenia nie potrzebowała wiele czasu. Już w lipcu 2005 roku wystosowała drugi akt. Proces w nakielskim sądzie rozpoczął się dopiero wczoraj.
Według śledczych oskarżeni swym działaniem narazili "Wodociągi" na straty sięgające ponad 1,2 mln zł. Zarzutów jest więcej.
Nie przyznają się
Bronisław M. i Mirosław P. nie przyznają się do winy. Pierwszy zarzuty pod swoim adresem odpierał już w piśmie skierowanym do sądu w grudniu 2004. Wczoraj sporo do swych wyjaśnień dodał. Przede wszystkim nie zgadza się z opinią biegłego sądowego, który m.in. na listę strat poniesionych przez "Wodociągi" wpisał także żwir filtracyjny za 149 tys. zł dostarczony wraz z filtrami, które kosztowały 500 tys. zł.
To co, że w dolarach...
Bronisław M. odpierał też zarzut, iż kontrakt został zawarty w dolarach, a nie w złotych. Mówił, że w latach 1996-2000 szalała inflacja, dolar natomiast utrzymywał się na stałym poziomie. Ponadto w tej właśnie walucie kupowano w Bolonii urządzenia.
- W 1996 roku nie musieliśmy stosować się do zasad ustawy o zamówieniach publicznych - odpierał kolejne zarzuty oskarżony Mirosław P. - Wykładnię dał Trybunał Konstytucyjny 12 marca 1997 roku.
Prezes Szumlas pytał
Oskarżeni odpowiadali na pytania sądu. A Bronisław B. również reprezentującego "Wodociągi" obecnego prezesa KPWiK Adama Szumlasa. Ten zadawał ich (częściej prezentował swe własne opinie) znacznie więcej niż sąd. Mirosław P. odmówił odpowiedzi na pytania prezesa Szumlasa.
Ciąg dalszy za miesiąc.