Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Janusz Golinowski, politolog z UKW w Bydgoszczy: - Na poziomie lokalnym polityka nie jest tak mocno istotna

Grażyna Rakowicz
- Wybory samorządowe nie cieszą się aż tak dużym uznaniem wśród społeczeństwa, w związku z tym mogę też przewidywać, że i frekwencja będzie zdecydowanie w nich mniejsza - mówi prof. Janusz Golinowski, politolog z UKW w Bydgoszczy.
- Wybory samorządowe nie cieszą się aż tak dużym uznaniem wśród społeczeństwa, w związku z tym mogę też przewidywać, że i frekwencja będzie zdecydowanie w nich mniejsza - mówi prof. Janusz Golinowski, politolog z UKW w Bydgoszczy. Małgorzata Genca / zdjęcie ilustracyjne
Patrząc na dotychczasowe wybory samorządowe, to raczej postawiłbym na osoby znane. Te dobrze rozpoznawalne w środowisku, ponieważ na dobrą, medialną kampanię pozostało już niewiele czasu. Na to, aby móc wykreować nowe postaci i przekonać do nich lokalnych wyborców. Tak więc wydaje mi się, że tę kampanię zdominują jednak kandydaci znani. Musimy pamiętać też i o tym, że partie polityczne dysponują funduszami na prowadzenie kampanii wyborczej, natomiast komitety lokalne muszą samodzielnie zgromadzić bardzo duże środki, aby wypromować swoich kandydatów - mówi prof. Janusz Golinowski, politolog z UKW w Bydgoszczy.

Do wyborów samorządowych pozostało niewiele, bo ponad 2 miesiące i choć słyszymy, że niektóre partie - jak w ostatni weekend PiS - zaczynają ruszać w Polskę, to jednak - patrząc chociażby na nasz region - konkretnych kandydatów do samorządu, widać niewielu. Dlaczego?
Myślę, że wyraźny brak tych kandydatów wynika z takiej ciągle trwającej gorączki po październikowych wyborach parlamentarnych. I obecnie rządzący oraz opozycja żyją jeszcze w "letargu rozliczeń powyborczych". Z drugiej strony, obecna koalicja rządząca jest przeświadczona, że przechwytywanie przez nią samorządów - podczas tych wyborów - będzie czymś oczywistym, że rządzący będą mogli je teraz spokojnie wygrać. Czy tak będzie, to się okaże w praktyce... Natomiast opozycja, a więc Zjednoczona Prawica, po tych wyborach stara się przede wszystkim zachować twarz. I wychodzi z założenia, że jeszcze nic w samorządowych wyborach nie jest dla prawicy stracone.

W takim razie przez te niespełna 2 miesiące co się może w tej kampanii wyborczej wydarzyć?
Moim zdaniem nic szczególnego. Trzeba pamiętać, że wybory samorządowe nie cieszą się aż tak dużym uznaniem wśród społeczeństwa, w związku z tym mogę też przewidywać, że i frekwencja będzie zdecydowanie w nich mniejsza.

Dlaczego tak Pan sądzi?
Ostatnie wybory parlamentarne były w dużej mierze skierowane na to, aby odsunąć ówczesnych rządzących od władzy, czyli Zjednoczoną Prawicę, stąd była wyraźna mobilizacja wyborców, szczególnie młodych. Wszystko to sprawiło, że do październikowych wyborów poszła rzeczywiście bardzo duża liczba osób, bo ponad 70 proc. Natomiast w nadchodzących wyborach samorządowych nie ma takiego jednoznacznego podziału na "My" i "Oni", ponieważ na poziomie lokalnym często tworzą się tzw. autonomiczne komitety wyborcze. W nich mogą się pojawiać różne konfiguracje, także sojusze komitetów lokalnych z poszczególnymi ugrupowaniami politycznymi. W ogóle jest taka generalna tendencja, że im wyżej - przechodząc z poziomu gminy, następnie powiatu i na poziom województwa - to te wybory stają się bardziej upartyjnione. Tak jest też w dużych miastach. Natomiast na poziomie lokalnym polityka partyjna nie jest tak bardzo widoczna i tak mocno istotna.

A propos polityki. Słyszymy, że dobrze byłoby, aby Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica poszły w tych wyborach samorządowych w szerokim bloku. Ale też pojawiła się deklaracja, że jedynie Trzecia Droga, czyli Polska 2050 i PSL, pójdą do nich razem. Co sądzi Pan o tych scenariuszach, biorąc pod uwagę efektywność wyborczą?
Zacznę od tego, że Lewica ma świadomość tego, że wśród społeczności lokalnej ma słabo rozbudowane struktury i dlatego z ochotą będzie chciała iść do tych wyborów w porozumieniu z Koalicją Obywatelską. Czym innym jest PSL, który w terenie ma dość mocno te struktury rozbudowane a jednocześnie liczy się z tym, że jeśliby ugrupowanie to poszło - tak jak w wyborach do Sejmu i Senatu - z Koalicją Obywatelską i Lewicą, to może stracić poparcie ze strony społeczności lokalnej. Bo ona niekoniecznie musi być zadowolona z tej perspektywy programowej, jaka została jej narzucona przez środowisko lewicowe i środowisko liberałów z Platformy Obywatelskiej. Pamiętajmy, że jeszcze przed wyborami zapewne będą podejmowane przez rządzących na przykład kwestie natury światopoglądowej, jak wypracowanie kompromisu aborcyjnego. Poza tym obietnice, które były zawarte w 100 konkretach, póki co nie do końca przekładają się na widoczne efekty. Nie takich podwyżek oczekiwali nauczyciele i są niezadowoleni, natomiast w relacji z Ukrainą wyłania się problem polskich rolników - chodzi o eksport zboża. W Europie poprzez strajki rolników jest coraz bardziej kwestionowany Zielony Ład, ta sprawa zaczyna się również pojawiać i u nas. Z kolei Polska 2050, która nie ma jeszcze dobrze wypracowanych struktur w terenie, może skorzystać na wspólnych listach z PSL, dlatego ta koalicja wydaje się oczywista. Choć jeśli chodzi o różnice programowe, to są one w tym układzie Polska 2050 i PSL istotne. Tego nie da się ukryć, że jedna i druga partia funkcjonują raczej obok siebie, ale planują iść do tych wyborów razem, bo mają świadomość, że dzięki temu połączeniu wzrośnie im poparcie wśród wyborców.

A co czeka PiS w tych wyborach?
PiS z jednej strony musi przełknąć gorzką pigułkę po oddaniu władzy byłej opozycji, a z drugiej strony powinno stworzyć jakąś inną perspektywę swojego zachowania w wyborach samorządowych. Myślę tu o zmianie narracji, bo jeśli będzie ona dalej tak siermiężna i obarczona tak nachalną propagandą, to oznaczałoby, że Prawo i Sprawiedliwość nie wyciągnęło wniosku z wcześniejszej kampanii do Parlamentu. A przyniosła ona odwrotne skutki od oczekiwanych, czyli PiS musiało oddać władzę, ale też zamknęło sobie możliwość podejmowania jakichkolwiek rozmów koalicyjnych z innymi ugrupowaniami. Na przykład z PSL. Choć - jak już wspomniałem - w wyborach samorządowych liczą się komitety lokalne, więc zobaczymy na ile PiS uda się wejść w koalicje z innymi komitetami. O tym przekonamy się niebawem...

7 kwietnia będziemy wybierać wójtów, burmistrzów, prezydentów. Ale i osoby do rad gminnych, powiatowych i sejmików województwa. Kogo możemy się tutaj bardziej spodziewać - kandydatów znanych, czy jednak tych zupełnie nowych?
Patrząc na dotychczasowe wybory samorządowe, to raczej postawiłbym na osoby znane. Te dobrze rozpoznawalne w środowisku, ponieważ na dobrą, medialną kampanię pozostało już niewiele czasu. Na to, aby móc wykreować nowe postaci i przekonać do nich lokalnych wyborców. Tak więc wydaje mi się, że tę kampanię zdominują jednak kandydaci znani. Musimy pamiętać też i o tym, że partie polityczne dysponują funduszami na prowadzenie kampanii wyborczej, natomiast komitety lokalne muszą samodzielnie zgromadzić bardzo duże środki, aby wypromować swoich kandydatów. Przez praktycznie 2 miesiące może to być zadanie zdecydowanie trudniejsze.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska