Sędzia Sławomir Sell zamknął przewód sądowy w sprawie Krzysztofa M., wójta Warlubia, którego prokuratura oskarża o poświadczanie nieprawdy i wydatkowanie pieniędzy gminy w sposób wątpliwy. Mowa o remontach dwóch wiaduktów: w Rulewie i Warlubiu, do których zdaniem prokuratury nie doszło lub doszło jedynie w sposób pozorowany oraz o remoncie boksów na śmietniki przy szkole w Lipinkach.
W swojej mowie końcowej prokurator stwierdził, że przedstawione podczas procesu zeznania wykazały, że inwestycje, jeśli w ogóle zostały przeprowadzone, to w sposób pozorowany, procedury były zaburzone i niepodobne do standardów w gminie. - Osoba, która zwykle występowała jako odbierająca prace, nie została o to poproszona. W tym przypadku wytypowano do tego zadania inną osobę, która do takich odbiorów nie była proszona i nie potrafiła nawet powiedzieć dokładnie, na czym polegały prace - mówił prok. Ilnicki.
Wspomniał o świadku, wedle zeznań którego zakres prac i umowy były przygotowywane podczas prowadzonych prac, a właściwie wtedy, gdy prace były już na ukończeniu.
Także wykonawcy zeznawali, że wykonywano jedynie drobne prace, a na wiadukcie w Rulewie w ogóle nie było przekładanej kostki brukowej.
Opinia sięgnęła mokrej trawy
Wspomniał, że opinia przemawiająca na korzyść oskarżonego została przygotowana przez samego oskarżonego, a jedynie podpisana przez biegłego. Przypomniał zeznania oskarżonego, który jakoby przepisywał opinię napisaną przez biegłego ponieważ ta upadła na mokrą trawę.
Wspomniał też o opinii biegłych z UTP. Ich zdaniem balustrady były pomalowane tylko od strony wewnętrznej, nawierzchnia z kostki nie została przełożona, nie było wzmocnień betonem. Podobne wnioski biegłych dotyczą wiaduktu w Warlubiu. W przypadku ogrodzenia i boksów w Lipinkach, biegli uznali, że wątpliwe jest, iż powstały we wrześniu-październiku 2016 r., jak wynika ze zlecenia.
Prokurator wnioskował o wymierzenie wobec oskarżonego kary roku i 5 miesięcy pozbawienia wolności, orzeczenie grzywny w wysokości 500 stawek (razy 100 zł), zakaz zajmowania stanowisk w samorządzie i administracji rządowej przez 5 lat, obciążenie kosztami sądowymi i zwrot przez wykonawcę korzyści majątkowej uzyskanej w wyniku tego czynu.
Adwokat oskarżonego podkreślała, że prokuratura z jednej strony mówi o tym, że robót przy remontach w ogóle nie było, a z drugiej podaje przykłady świadków, którzy przyznają, iż jakieś prace wykonano. Jej zdaniem może niechlujnie, nieładnie, ale coś zrobiono. Biegłym z UTP zarzuciła, że z jednej strony stwierdzili, iż bez wizji lokalnej opinia nie może być obiektywna. Ale jej nie wykonali, nawet gdy sędzia zgodził się na nią. - Mimo wątpliwości, biegli nie zdecydowali udać się na miejsce i dokonać wizji lokalnej - mówiła adwokat. - Choć wcześniej sami uznali, że bez wizji lokalnej opinia nie może być obiektywna.
Czyli, jej zdaniem, jako nieobiektywna nie może być podstawą do wyrokowania.
Niechlujni na procesie
Adwokat wniosła o uznanie oskarżonego za niewinnego. Sam Krzysztof M. w swoim wystąpieniu mówił o niechlujstwie innych uczestników rozprawy, nawet o nieprzygotowaniu prokuratora i jego przekładaniu rozprawy. Zwracał uwagę, że w gminie są ludzie, którzy go oskarżają, że ma cały plik dokumentów umarzających jego sprawy lub uniewinniających.
Z uwagi na obszerny i zawiły materiał dowodowy wyrok zapadnie pod koniec maja.
