Zobacz wideo: Strajk kobiet w Bydgoszczy przed bydgoskim kuratorium oświaty
Krystian Wiśniewski, jeden z organizatorów protestu podkreśla, że sytuacja firm transportowych jest krytyczna. Od prawie roku z powodu koronawirusa działalność stoi. A pomocy znikąd.
Kierowcy pracują za darmo
- Od prawie roku nie mamy praktycznie żadnych zarobków. Państwo skupia się na pomocy gastronomii, branży hotelarskiej, fitness – nas tarcza antykryzysowa w ogóle nie obejmuje. Nikt nie chce z nami rozmawiać – mówi Krystian Wiśniewski.
Wśród najważniejszych postulatów nasz rozmówca wymienia m.in.:
- dopłaty do autobusów uzależnione od klasy emisji spalin i wielkości pojazdu (na wzór czeski, niemiecki, austriacki),
- odroczenia płatności rat kredytów i leasingów do czerwca 2021 r. dla firm z sektora szeroko rozumianego przewozu osób (na wzór węgierski),
- dodatkowej puli środków PFR do wysokości 24 proc. obrotu z roku referencyjnego dla firm z branży przewozu osób (na wzór hiszpański),
- umorzenia w całości subwencji PFR dla branży autokarowej,
- przedłużenia zwolnienia z ZUS o kolejne 3 miesiące, aby utrzymać miejsca pracy,
- dopłaty do wynagrodzeń i przestojowego dla firm doświadczających spadku przychodów w wysokości co najmniej 70 proc. liczonym rok do roku, przez dowolne 3 kolejne miesiące przed złożeniem wniosku (na wzór europejski).
- Wiele autokarów jest kredytowanych albo w leasingu. Rat nie ma z czego płacić. Niektóre firmy już tracą autokary, które są sprzedawane potem konkurencji np. w Niemczech za jedną trzecią ceny – opowiada nasz rozmówca.
Dodaje, że wiosną, latem turyści w końcu wrócą. Ale do tego czasu wiele firm – zwłaszcza tych mniejszych – upadnie.
- W skali kraju kilka tysięcy osób z branży transportowej straciło pracę. Ale w naszym środowisku wielu kierowców trzyma się pracy, jak może. Wielu z nich zgadza się pracować za darmo, tzn. z odroczeniem pensji, byle tylko utrzymać zatrudnienie.
Protest branży transportowej - utrudnienia w ruchu
Protest przewoźników odbył się we wtorek (17 listopada) o godz. 15. Z parkingu przy Łuczniczce wyruszyło około pięćdziesięciu autokarów. Od ronda Fordońskiego kierowcy pojechali na rondo Grunwaldzkie, a następnie krążyli między jednym a drugim punktem.
