Spór o tzw. połączenia zelektryfikowane zdaje się nie mieć końca. Arriva walczy z marszałkiem województwa o to, aby ten nie przyznał ich bezprzetargowo Przewozom Regionalnym. Prywatny przewoźnik nie zgadza się z argumentacją marszałka i powołuje się na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy.
- Stanowczo sprzeciwiamy się dowolności w interpretacji przedmiotowego wyroku i wybiórcze traktowanie jego treści. Rozstrzygnięcie Sądu jest jednoznaczne. Województwo nie ma prawa zlecić bezpośrednio przewozów spółce Przewozy Regionalne. Powołanie się na dodatkowe analizy, ekspertyzy czy inną formę zlecenia bezpośredniego - tryb interwencyjny, w świetle tych deklaracji trudno traktować inaczej jak próba obejścia realizacji wyroku sądu - czytamy w piśmie do marszałka Całbeckiego, podpisanym m.in. przez prezesa spółki Damiana Grabowskiego.
Wczoraj Piotr Całbecki wystosował oświadczenie, w którym twierdzi, że wyrok WSA jest błędnie interpretowany. "Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy nie zakwestionował prawa województwa do bezpośredniego powierzenia świadczenia usług w pasażerskim transporcie kolejowym spółce Przewozy Regionalne. Wątpliwości wzbudził jedynie termin poinformowania o decyzji dotyczące tego powierzenia. Samorząd województwa miał zatem prawo do takiego sposobu wyboru przewoźnika i nadal zachowuje prawną swobodę podejmowania decyzji w tej sprawie. Sformułowania jakoby sąd zobowiązał władze województwa do organizacji przetargu lub że samorząd województwa nie szanuje wyroku sądu, są próbą manipulacji opinią publiczną i nie są zgodne z prawdą" - czytamy w oświadczeniu.
