- W maju miną cztery lata, jak straciłam mieszkanie - mówi 69-latka. - Zapisałam synowi mieszkanie na Bartodziejach. W akcie notarialnym zabrakło informacji, że mogę przebywać tam do śmierci. To był mój błąd.
Kobieta opowiada, że syn bez jej wiedzy sprzedał mieszkanie przy ul. Głowackiego. - Podstępem. Teraz mieszka tam nowa rodzina - kontynuuje starsza kobieta. - Syn wymeldowała mnie po kryjomu. Potem wziął pieniądze ze sprzedaży domu i zniknął. Nie wiem, gdzie się podziewa.
Zobacz także: Pani Irena z Bydgoszczy od trzech lat jest bezdomna. - Syn mnie domu pozbawił - mówi [wideo]
Pani Irena utrzymuje się z 890 złotych emerytury. - To za mało, żeby wynająć jakiś kąt - uważa.
Do schroniska nie chciała pójść. Nocowała na klatkach schodowych, na najwyższym piętrze wieżowca na Bartodziejach. Blisko swojego dawnego mieszkania.
Po naszych artykułach bydgoszczanka postanowiła, że powalczy o swoje. Skierowała sprawę do sądu. Twierdzi, że nie tylko syn przyczynił się do jej bezdomności. - Przez "niedopatrzenie" pracowników biura ewidencji ludności zostałam wymeldowana - podkreśla. - Dowiedziałam się już po fakcie.
Jest finał procesu. - Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł jednoznacznie, że akt wymeldowania mnie był bezprawny - zaznacza kobieta.
Na razie seniorka mieszka w schronisku dla kobiet. Znowu na Bartodziejach. - Mam swój pokój, który dzielę z dwiema innymi paniami. I mam spokój - dodaje.
Ma też nadzieję, że gdy skończy 70 lat, zamieszka w innym miejscu. - Złożyłam wniosek o przydział mieszkania socjalnego z gminy - mówi.
