- Scenariusz zwykle jest taki: młody chłopak nad jeziorem chce się popisać, albo po prostu powygłupiać, skacze na główkę i ... ląduje na wózku. Co się dzieje w głowie sprawnego człowieka, który nagle staje się niepełnosprawnym?
- W gruzach lega cały jego świat. Przed wypadkiem ma marzenia: kim mógłby zostać, co chciałby robić. Zazwyczaj takim zdarzeniom ulegają osoby aktywne, myślące o karierze sportowca, strażaka czy policjanta. A ten jeden skok przekreśla wszystko, bo chłopak jest przykuty do wózka. Załamuje się, wycofuje. Jest nerwowy. Wyrzuca sobie: - Co ja zrobiłem!".
- Jest zły na siebie, ale przypuszczam też na otoczenie. Nie może się pogodzić z tym, że jego koledzy nadal mają beztroską młodość, choć -być może - robili tak samo. Jak pomóc takiej osobie?
- Trudno jest pogodzić się jej, że już nigdy nie będzie mogła chodzić, realizować swoich pasji. Ważna jest pomoc psychologiczna motywująca do zmiany nastawienia i zrozumienia, że z różnymi schorzeniami też można satysfakcjonująco żyć, a nawet skończyć studia. Trzeba od nowa budować poczucie wartości takiego człowieka.
- Myśli Pani, że takie wypadki działają na wyobraźnię ludzi? Bo ja mam wątpliwości. Chyba że dotyczy to kogoś im bliskiego.
- Niestety. Często pokutuje myślenie, że skoro to mnie nie dotyczy, to nie mój problem. Jeżeli wypadek zdarza się komuś z rodziny czy przyjaciół, nadchodzi moment refleksji. Właśnie, ale tylko moment. "On nie miał szczęścia. Ja mam. Mnie nic się nie stanie".
- Miejski Ośrodek Edukacji Profilaktyki i Uzależnień rozpoczął właśnie kampanię "Bezpieczna kąpiel". Zastanawiam się, czy takie akcje społeczne mogą mieć wpływ na postępowanie młodych ludzi?
- Mamy wielką nadzieję. Dlatego robimy kampanię. Również wśród małych dzieci z podstawówek. Bo dziecko, które czegoś nie wie, czuje się niepewnie. Zagrożone, ucieka. Nie informuje. Chcemy nauczyć maluchy, że oni także mogą uratować komuś życie. Młodzieży mówimy również: "Kąpcie się, ale w sposób bezpieczny i rozważny. Unikajcie też narkotyków i alkoholu. Pod ich wpływem nie wolno wchodzić do wody". A wakacje sprzyjają ryzykownym zachowaniom.
- Poza tym nastolatki same już wyjeżdżają na wakacje. Czy możemy je jakoś ustrzec?
- Jeżeli znamy dobrze swoje dziecko, to na pewno obawy będą mniejsze. Najważniejsze są przytulenie i miłość, bo one budują poczucie wartości dziecka. Wtedy nikt na niego nie wpłynie. Będzie wiedziało, co robi dobrze, a czego nie powinien robić.