Pszczoły w Lipnie? Czytelniczka się boi

- Już jakiś czas temu zwróciłam uwagę na fakt, że u zbiegu ulic Kłokockiej oraz Żeromskiego są roje pszczół - sygnalizuje Czytelniczka (nazwisko i imię znane redakcji). - Kto pozwolił na prowadzenie pasieki w terenie zabudowanym? Co będzie, jeśli pszczoła użądli osobę uczuloną na jad pszczeli? Co wówczas? Wiem, że to czarny scenariusz, ale nie można go wykluczyć!

Po sygnale od Czytelniczki interweniowaliśmy w lipnowskim magistracie. Sprawą zajęła się Agnieszka Chmielewska, pracująca w wydziale do spraw ochrony środowiska. - Zrobiliśmy rozeznanie terenu - mówi urzędniczka. - Ule, niewidoczne z ulicy, wskazali nam przechodnie. Jednak lokatorzy okolicznych domów nie wspominali o jakimkolwiek zagrożeniu. Pasieka, jak na miejskie warunki, jest rzeczywiście dość duża - liczy w sumie 15 uli. Sąsiedzi, jak twierdzą, są jednak poinformowani przez właściciela uli, iż to wyjątkowa sytuacja. W czerwcu obiecał on, iż najdalej wiosną ule zostaną przeniesione w inne miejsce.

Urzędniczka sprawdziła, że posiadacz uli ma odpowiednie kwalifikacje do hodowli pszczół, jest też członkiem Polskiego Związku Pszczelarskiego. Odpowiedź nie zadowoliła Czytelniczki, która stwierdziła, iż nie tylko pszczoły, ale osy oraz szerszenie są w tym miejscu zagrożeniem. - Nie mamy żadnych zgłoszeń o szerszeniach, osach a także skarg sąsiadów na uciążliwe sąsiedztwo pasieki - mówi Agnieszka Chmielewska.

Jej zdaniem Czytelniczka "Pomorskiej", która ma zastrzeżenia do funkcjonowania pasieki w mieście, powinna zgłosić się do Urzędu Miejskiego osobiście. Jeśli złoży wniosek, urzędnicy będą mogli podjąć odpowiednie czynności administracyjne.