Puśćmy w niebo białe i różowe balony - dla Lilianki - zmobilizujmy się, jeszcze ten jeden raz...

O Lilce - pisaliśmy na łamach "Pomorskiej" wiele razy. Mała wojowniczka zjednała sobie setki - o ile nie tysiące serc naszych Czytelników, mieszkańców regionu.
Pierwszy raz - o Lilce informowaliśmy ponad rok temu. U ośmioletniej wówczas dziewczynki wykryto glejaka. Osoby bliskie jej i rodzinie szybko zaczęły działać - by wspomóc leczenie niesamowitej dziewczynki.
Udało się zorganizować wiele imprez charytatywnych (kino plenerowe, piknik, turniej piłkarski, rowerowa masa krytyczna), na facebookowym profilu utworzono bazarek, na którym licytowano przedmioty, usługi. Każda złotówka zasilała konto dziecka - wspomagała rodziców w walce o jej zdrowie.
W akcję pomocy zaangażowało się wiele osób. Wszystkim zależało na tym, by Lilka mogła żyć. Żeby wróciła do zdrowia. Facebookowy profil (bazarek) stał się miejscem wymiany informacji - głównie tych pozytywnych - dotyczących kolejnych etapów leczenia. Mieszkańcy chętnie oglądali zdjęcia, czytali wpisy, dodawali komentarze.
W minioną środę pojawił się wpis, który sprawił, że serca na chwilę stanęły, a łzy same napłynęły do oczu. Takiej wiadomości nikt się nie spodziewał. Lilka zmarła...
Pomagaliście Liliance wiele razy
- Pożegnanie naszego Aniołka odbędzie się w sobotę o 11 w kościele Miłosierdzia Bożego. Chcemy ten ostatni raz zrobić dla Lilianki niespodziankę i wysłać jej do nieba balony. Jeśli ktoś ma ochotę prosimy o zabranie balonów z helem w kolorze różowym i białym. Po uroczystości puścimy je naszej księżniczce. Dziękuję w imieniu swoim i rodziców za to że byliście, pomagaliście i walczyliście razem z Nami... - pisze Marta Pajączkowska, założycielka strony poświęconej licytacjom.
Jest jeszcze jedna prośba - od rodziców dziewczynki - by w sobotę nie przychodzić ubranym na czarno: - Liluś będzie w tym kolorze bo kochała czarny, my ubierzemy się w piękne inne kolorki a Liluś niech ma swoją czerń tylko dla siebie...