https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Racice. Sami uratowali szkołę

Lucyna Talaśka-Klich [email protected]
Pierwszoklasistów jest siedmiu. Podczas zajęć z tak nieliczną grupą nauczyciel może każdemu z uczniów poświęcić sporo czasu.
Pierwszoklasistów jest siedmiu. Podczas zajęć z tak nieliczną grupą nauczyciel może każdemu z uczniów poświęcić sporo czasu. Fot. Lucyna Talaśka-Klich
Zamiast protestować w obronie likwidowanej Szkoły Podstawowej w Racicach, wzięli sprawy w swoje ręce. Zawiązali Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe "Nasz Dom" i otworzyli szkołę niepubliczną.

Niezwykła szkoła w Racicach

Chętnie Pomogą

- Nasza szkoła jest fajna - twierdzą uczniowie. - I jest nasza!
- Nasza szkoła jest fajna - twierdzą uczniowie. - I jest nasza! Fot. Lucyna Talaśka-Klich

- Nasza szkoła jest fajna - twierdzą uczniowie. - I jest nasza!
(fot. Fot. Lucyna Talaśka-Klich)

Chętnie Pomogą

Stowarzyszenie "Nasz Dom" chętnie podzieli się doświadczeniami dotyczącymi prowadzenia szkoły. Tel.: 052-351-65-26, kom. 668-262-502.

Uczą w niej wiary we własne możliwości.

Dziwna to szkoła. Podczas przerwy mogę spokojnie przejść korytarzem. Nikt na mnie nie wpada, nie popycha. W dodatku niektórzy uczniowie, na widok obcej twarzy, zwalniają i mówią: - Dzieeeń dooobry!

- W tak małej placówce nie ma anonimowości - mówi Grzegorz Nawrocki, dyrektor Niepublicznej Szkoły Podstawowej w Racicach. Chociaż uczniów przybywa. - W czerwcu 2007 roku, gdy likwidowano szkołę publiczną, uczęszczało do niej 45 uczniów - dodaje Nawrocki. - Dziś, łącznie z grupą pięciolatków, uczymy 70 dzieci.

Zamknąć, żeby otworzyć
Styczeń - luty 2007 roku. Władze gminy Kruszwica twierdzą, że nie ma innego wyjścia - podstawówkę w Racicach trzeba zamknąć. Powód? Oszczędności. - Nie było czasu na protest - mówi obecny dyrektor. - Trzeba było działać.

- Lokalni przedsiębiorcy - Zbyszek Ryż i Bogdan Dzwoniarkiewicz rzucili pomysł, żeby założyć stowarzyszenie i ratować szkołę - mówi Piotr Luber, mieszkaniec Lachmirowic, właściciel dużego gospodarstwa rolnego i prezes stowarzyszenia "Nasz Dom". - Są jego wiceprezesami.

W 9-osobowym zarządzie stowarzyszenia zasiadają rolnicy, przedsiębiorcy, społecznicy. Średnio raz w miesiącu muszą się skrzyknąć, by porozmawiać o szkole. O tym, co trzeba kupić, załatwić... Choć to ludzie zapracowani, zawsze znajdą czas. - Bo to nasza szkoła - mówią. - Zależało nam na tym, żeby dzieci nie wyrywać "z korzeniami" z tego środowiska. Żeby mogły dalej uczyć się w dobrej, wiejskiej placówce, a nie w jakimś molochu, gdzie przemoc i narkotyki są na porządku dziennym.

Dyrektor pełen obaw
Początki nowej szkoły były trudne. - Gdy stowarzyszenie zaproponowało mi stanowisko dyrektora szkoły niepublicznej, miałem wiele obaw - opowiada Nawrocki, trener piłki nożnej drużyn seniorskich i młodzieżowych, z wykształcenia nauczyciel wychowania fizycznego. - Pracowałem w Inowrocławiu, ale mieszkam w Kruszy Duchownej, więc postanowiłem wrócić w rodzinne strony. Najbardziej bałem się spraw związanych z prowadzeniem dokumentacji. Z pomocą przyszli mi dyrektorzy innych szkół - publicznych i niepublicznych. Dziś moja wiedza jest zupełnie inna, a wizytatorzy z bydgoskiego kuratorium dobrze oceniają naszą pracę.

Ale najbardziej dumny jest z osiągnięć dzieci. Pyta, czy widziałam dyplomy wywieszone w szkolnej gablotce. A są tam tylko niektóre, bo większość jest już w domowych archiwach uczniów.

O każdym coś dobrego
Wchodzimy do niewielkiej salki. Czterech chłopaków biega z kijami za piłeczką. Próbują trafić do niewielkich bramek. To unihokej.

Najstarszy z chłopców - Dawid Ciba jest uczniem piątej klasy. Lubi matematykę, informatykę i lekcje wychowania fizycznego. Ćwiczą z nim czwartoklasiści (bo w małej szkole łączone zajęcia to konieczność): Konrad Stanisławski, Filip Zebel, Dawid Płocka. O każdym z nich dyrektor Nawrocki może powiedzieć coś dobrego - Konrad pięknie recytuje, Filip to dobry piłkarz, a Dawid (ten z czwartej klasy) ma zadatki na dobrego informatyka.

- Nasze dzieci mają ogromny potencjał - przekonuje Anna Lebiedzińska, która w Racicach uczy przyrody. Mieszka w Inowrocławiu i tam wcześniej pracowała. Kiedyś mieszkała w pobliskich Lachmirowicach, uczyła się w Racicach i z rozrzewnieniem wspomina starą szkołę: - Jej absolwenci bez problemu dostawali się do liceów, świetnie dawali sobie radę na studiach. Mieliśmy wspaniałych nauczycieli, którzy mogli poświęcić nam więcej czasu niż uczniom w licznych klasach.

Gdy dowiedziała się o przejęciu placówki przez stowarzyszenie, doszła do wniosku, że jej obowiązkiem jest pomóc "swojej szkole". Wróciła. Także po to, by oprócz wiedzy, przekazać dzieciom wiarę we własne możliwości. - Wiejskie dzieci są często nieśmiałe i zagubione, a przecież każde z nich ma jakiś talent - tłumaczy. - Jedne wspaniale recytują, inne pięknie malują, a jeszcze inne potrafią sprzedać prace kolegów, bo są świetnymi handlowcami.

Niedawno, w podtoruńskim Przysieku, uczniowie z Racic sprzedawali bożonarodzeniowe stroiki. Zachwytów nad ich pracami nie brakowało, a uczniowie dumnie mówili: - Mamy talent! Zarobili na wyjazd do teatru. Niebawem zabiorą się do stroików i palm wielkanocnych.

Codziennie wzywani do odpowiedzi

www.ratujszkoly.pl

Federacja Inicjatyw Oświatowych we współpracy z Centrum im. Adama Smitha rozpoczyna kampanię www.ratujszkoly.pl. Jeden z podstawowych postulatów FIO to ustawowe zagwarantowanie podejmowania decyzji w sprawie likwidacji lub przekazania szkoły w porozumieniu z rodzicami i lokalnymi społecznościami. Strona internetowa www.ratujszkoly.pl ma jednoczyć społeczeństwo wokół inicjatywy przekazania szkół rodzicom. Dzięki stronie FIO chce monitorować przejmowanie szkół oraz nagłośnić problemy oświaty wiejskiej, a także zbudować lobby osób, organizacji, firm, którym bliska jest idea zwiększania szans edukacyjnych dzieci wiejskich. Strona ma umożliwić wywieranie społecznego nacisku na rząd i parlament RP, aby sprawy edukacji zostały uznane za priorytetowe i były dyskutowane ponad podziałami politycznymi.

W najliczniejszej klasie uczy się trzynaście osób, w najmniejszej jest zaledwie sześciu uczniów. - Codziennie jesteśmy wzywani do odpowiedzi - przyznaje Konrad Stanisławski. Czy chciałby trafić do liczniejszej klasy, rzadziej stać przy tablicy, schować się w tłumie? - Nie! - odpowiada z przekonaniem. - Gdy jesteśmy częściej odpytywani, to więcej możemy się nauczyć. Nauka w małej szkole ma więcej plusów. Do dużej nie chciałbym chodzić, bo nie lubię hałasu.

Niektórzy żartują, że w tak małej szkole lekcje czasami bardziej przypominają korepetycje niż normalne zajęcia. Dzięki temu dzieci, które mają problemy z nauką, nie pozostają w tyle.

- Poziom nauki w naszej szkole nie odbiega od poziomu w dużej, miejskiej placówce - twierdzi Elżbieta Sawicka, szefowa Rady Rodziców. - Nasze dzieci odnoszą sporo sukcesów. Za to nie mamy problemów na przykład z narkomanią.
O to, jak absolwenci małej, wiejskiej placówki poradzą sobie w wielkim świecie, też się nie martwi. Bo świat "skurczył się" i stał się globalną wioską. - Dzięki internetowi otworzył się także dla wiejskich dzieci - dodaje. - A zorganizować wyjazdy do teatru, kina czy na basen to dziś żaden problem. Tym bardziej że mamy własny autokar.

Autokar stowarzyszenie kupiło za ok. 30 tys. zł. Jest bardzo zadbany, ale w związku z tym, że uczniów przybywa, niebawem potrzebny będzie większy. Pieniądze pewnie i tym razem się znajdą (np. od sponsorów, rodziców albo z funduszy unijnych). - Staramy się pozyskiwać środki z różnych źródeł - dodaje prezes Luber. - Możemy liczyć także na pomoc niektórych radnych gminnych. Zaryzykowaliśmy przejmując szkołę, ale mieliśmy motywację i zespół zaangażowanych ludzi. Komitet założycielski wykonał największą robotę.

- Warto było zaryzykować - podsumowuje dyrektor Nawrocki. - Musimy być bardzo oszczędnymi gospodarzami, ale od roku szkolnego 2010/2011 powinno być już tylko lepiej. Skończy się niż demograficzny, przybędzie uczniów i zwiększy się subwencja.

- Szkoda tylko, że tyle wiejskich szkół zlikwidowano - dodają rodzice.

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

N
Nina

A ten Nawrocki to co to za człowiek??? Co zrobił, że się na nim poznali????

a
asterka
To nie onyt ,tylko gość wyraził opinie o dyrektorze ,więc nie będzie wrzucał na luz.Mnie również dziwi ,że przed końcem roku dyrektor znajduje lepszą pracę ciekawe.
G
Gość
Skoro dyrektor był taki wspaniały ,to dlaczego wyrzucono go za drzwi??,chyba jak wcześniej napisano ...poznali się na nim.
Nikt nie wyrzucał dyrektora.Pan dyrektor sam złożył wymówienie.Znalazł być może lepszą pracę. Proszę nie podgrzewać sztucznie atmosfery i prowokować forumowiczów do formułowania nieodpowiedzialnych sądów i opinii. ONYT WRZUĆ SOBIE NA LUZ.
o
onyt
Skoro dyrektor był taki wspaniały ,to dlaczego wyrzucono go za drzwi??,chyba jak wcześniej napisano ...poznali się na nim.
G
Gość
Co to za palant odgrzewa ten stary nieaktualny artykuł z 2009r. Stary dyrektor już nie urzęduje , a nowy zaczął pracę od 1.02.2013r. Liczba uczniów obecnie w szkole - 135. W momencie likwidacji szkoły było 43 uczniów łącznie z przedszkolakami. Czy ktoś ma może jakieś pytania w związku z tym ? Nie sądzę.
G
Gość
a co sie stalo gdzie ten ''' wspaniialy dyrektorek''' czyzby sie na nim poznali ?
G
Gospodarz
Oj parobki dajcie nam spokój i zabuierzcie do roboty. Kupujemy maszyny i ludzi nie bedziemy juz zatrudniac bo gadacie tu same głupoty. Jak ktos bedzie dalej pisał tu na forum to napuszcze na niego swojego goryla.
s
sadownik
Co wy pachołki gadacie na tych zacnych ludzi. To wporzo chłopaki. Z Mazurczokiem gram czesto w karty i sporo kasy na nim zarobiłem. Jak przegrywa to słowa dotrzymuje i spłaca swoje. A z tymi jego długami to lekka przesada na pewno nie zastawił połowe gospodarstwa ale fakt że szczesia w karty to on nima. Może w miłości ma. Ten jego szef Dzwoniowaty to tez jest wporzo. Obiecał że nie bedize ludzi wyzywał od najgorszych i bedzie przynosic wode latem ze stawu do picia. Żeby ludzie juz wiecej nie gadali.
k
kapral
Oj to prawda co napiesał moj poprzednik. Ten Dzwoniowaty Bartłomiej i ten jego goryl Mazurczok nic nie zrobili dla szkoły a chca zostac sołtysem. Faktycznie rodziec ich to zacni ludzie i pomogli i angażowali sie w życie wsi a ten nieroby nic.
r
rolnik
No przecież Dzwoniowaty Bartłomiej z tem swoim Mazurczokiem miał pomóc szkole i co?? Na obietnicach sie skonczyło jak zwykle. A Jech rodzice to tacy zacni ludzie a te to takie łapudraki spod ciejmnej gwiazdy.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska