- Jak przyjęła pani wiadomość, że szkoła w Pawłowie chce nosić pani imię?
- To było miłe, bo znaczyło, że ludzie mi ufają. Już trzecie pokolenie czyta moje książki i jak się okazuje, nadal coś można interesującego w nich znaleźć.
- Dobrze się pani czuje w roli patronki?
- Nie lubię za bardzo tego słowa, jest takie zobowiązujące, musiałabym przez cały czas kręcić aureole nad głową. Na dodatek patronki to na ogół męczennice, a to mnie się nie uśmiecha. Wolę być matką chrzestną.
- Jakie obowiązki wiążą się z tym dla pani?
- Jestem niesłychanie zajęta, więc nie mogę obiecywać, że często przyjadę do Pawłowa, ale postaram się odwiedzić szkołę choć raz w roku. Na pewno będę tu moje książki. Postaram się też podpowiadać coś dobrego młodym ludziom.
- O czym teraz rozmawialiby Jacek i Agatka, gdyby ożyli na telewizyjnym ekranie?
- Pewnie o tym, co ich otacza. Bo Jacek i Agatka wciągali dzieciaki do działania, nie chodziło o bierne siedzenie przed telewizorem. Jacek dla przykładu zakładał klub piegowatych, bo wtedy piegi były bardzo krytykowane, a ja sama miałam ich tysiące i uważałam, że z tego powodu żadne dziecko nie może być wyśmiewane. Najbardziej smuci mnie teraz brak aktywności u dzieci. Te domy bez tradycji, bez rozmów, świat bez życzliwości. Matka z niepełnosprawnym dzieckiem na wózku chce wsiąść do autobusu i nikt jej nie pomaga. Ludzie o innych ludziach mówią nieżyczliwie, z bezinteresowną zawiścią. A z dziećmi bardzo dużo można zrobić, wiele dobrego nauczyć. Każde ma jakieś zdolności, tylko trzeba je znaleźć.
- Jak zachęciłaby pani młodych ludzi do czytania?
- Ich do tego zachęcać nie trzeba, jak mają w domu przykład. Gorzej, jak mama nie czyta, tata nie czyta. A dziecko widzi, że kasę można zdobyć, nie czytając książek. Robi się jakaś zbiorowa moda na nieczytanie. Akcja "Cała Polska czyta dzieciom" dociera do tych, którzy jakiś kontakt z książką mają. Ja sprzedawałam moje nawet na bazarze w Oświęcimiu i szło mi nieźle, bo umiałam zachęcić dziadka, by kupił legendy dla wnuczki.
- Co dają pani spotkania z Czytelnikami?
- Czerpię z nich pomysły, słucham języka, bo zawsze można w nim znaleźć świeże powiedzonka. Zawsze się czegoś nowego dowiaduję.
Raczej matka chrzestna
Rozmawiała i fot. MARIA EICHLER

z Wandą Chotomską, pisarką i patronką Szkoły Podstawowej w Pawłowie