Sprawa toczy się od ładnych kilku miesięcy. Rozgłosu nadał jej Andrzej Kieraj, radny opozycji. Podczas jednej z tegorocznych sesji zasugerował on przewodniczącemu Tomaszowi Marcinkowskiem podjęcie działań zmierzających do wygaszenia mandatu Marka Bartkowicza, radnego rządzącej miastem koalicji. Według Kieraja, Bartkowicz, jako mieszkaniec Gniezna nie powinien zasiadać w inowrocławskim samorządzie. Przewodniczący i radni koalicji byli jednak innego zdania. Kieraj zwrócił się więc do wojewody, by ten rozstrzygnął problem.
Wyjaśniali
Na początku czerwca br. wojewoda zwrócił się do Rady Miejskiej w Inowrocławiu o złożenie stosownych wyjaśnień. Kilka dni później otrzymał odpowiedź od przewodniczącego Tomasza Marcinkowskiego, który zwracał uwagę, że Bartkowicz jest w Inowrocławiu zameldowany na pobyt stały. Inowrocław jest też jego miejscem pracy. Marcinkowski podkreślił, że Bartkowicz aktywnie działa w miejscowym Towarzystwie Pomocy im. św. Brata Alberta, jest od 2002 roku inowrocławskim radny, posiada w mieście liczną rodzinę, z którą utrzymuje codziennie osobiste kontakty. - W piśmie do wojewody zaznaczyłem również, że Inowrocław jest dla radnego Bartkowicza głównym ośrodkiem działalności oraz aktywności zawodowej i społecznej i dlatego podtrzymuję moją wcześniejszą opnię, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowania mającego na celu pozbawienie radnego mandatu - dodaje Marcinkowski.
Nadal będzie radnym
Wojewoda Rafał Bruski swoje stanowisko w sprawie Bartkowicza przedstawił dopiero w ub. tygodniu. "Nie znajduję wystarczających podstaw do wszczęcia procedury wygaszającej mandat radnemu Rady Miejskiej Panu Markowi Bartkowiczowi" - podkreślił w swoim piśmie.
- Wojewoda już kilkakrotnie pokazał, że gdy tylko ma odpowiednie przesłanki, to potrafi pozbawić radnych mandatu. Mam nadzieję, że swoją decyzją zakończy polityczną batalię, która od pewnego czasu toczyła się w naszej radzie - komentuje Tomasz Marcinkowski.