- Szerokim echem odbiła się informacja o fali zwolnień. Zapanowała wręcz jakaś psychoza (o zwolnieniach pisaliśmy 4 lutego w tekście pt. "Jedni zwolnieni, inni na stołki" - przyp. red.) - powiedział radny.
Dodał, że pracownicy dzwonią w tej sprawie na przykład do Dariusza Kaźmierczaka (byłego radnego i kandydata na burmistrza, wystawionego przez "Niezależnych"). - Jakie były kryteria zwolnień tych, a nie innych osób? - dociekał Grabowski i w tym momencie wymienił nazwisko osoby, która jeszcze do niedawna pełniła obowiązki z biurze Rady Miejskiej.
Burmistrz oświadczył, że na razie pracownica ta nie jest zwolniona, bo obecnie przebywa na chorobowym. Ale dodał także: - Czy ja muszę tłumaczyć wszystkie decyzje? Jestem pracodawcą i mam do tego prawo.
Dalej Grabowski zagaił o zwolnieniu jednej z dwóch kobiet z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Dyrektorzy, tak jak i ja mają swoją politykę kadrową. Zresztą każdy dyrektor coś zmienia - oznajmił Leszek Jakubowski.
Przypomnijmy zwolnienia objęły nie tylko Urząd Miejski i MOPS, ale także Miejski Ośrodek Sportu (2 osoby) i Żniński Dom Kultury (1 osoba).
- Ale czy jakieś kryteria były ustalone? Jak się dowiedziałem, z MOPS-u zwolniona została pani z dobrymi kwalifikacjami, a zostały panie z gorszymi kwalifikacjami. Czy to chodzi o związek z "Niezależnymi"? - drążył dalej Grabowski.
Burmistrz powiedział, że w przypadku osoby zwolnionej z MOPS-u z tego, co się orientuje chodzi o staż pracy oraz m.in.o kulturę osobistą. - Jeśli ktoś nie umie obsługiwać klienta, albo robi to źle, to i tak jest pracownikiem gorszym od tego, który ma gorsze uprawnienia - dodał na koniec.
Czytaj e-wydanie »