W 2013 roku miasto przystąpiło do tworzonego przez Kujawsko-Pomorską Organizacje Pracodawców "Lewiatan" wspomnianego klastra. Obecnie przekształca się on w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Warunkiem niezbędnym do pozostania w klastrze jest nabycie udziałów i przystąpienie do spółki. Wczoraj rada większością głosów zdecydowała, że miasto nabędzie jeden udział o wartości 50 zł. Skrytykował to Jacek Olech.
Przeczytaj również: Opłata uzdrowiskowa w Inowrocławiu wzrośnie. Drożej niż w Ciechocinku
Przynajmniej 10 procent
- Skoro miasto chce rozwijać uzdrowisko za pośrednictwem klastra, to nie może mieć w nim jednego udziału. Przeliczając to na kapitał zakładowy tworzonej spółki oznacza, że ten udział wyniesie zaledwie jeden procent - oszacował Olech.
Podczas sesji radny sugerował, aby wejść do klastra z kwotą przynajmniej 500 zł, co dałoby udział na poziomie 10 procent. - Jak spółka będzie się rozwijała, to na warunkach proporcjonalnych rosnąć będą też udziały i nasz wpływy w klastrze - dodał radny.
Olech złożył w trakcie sesji wniosek o przekazanie projektu uchwały do ponownego rozpatrzenia przez komisje budżetową oraz rozwoju gospodarczego. Wniosek nie został uwzględniony.
Kontrola, a nie biznes
- Miastu niepotrzebne są wielkie udziały w klastrze. Chcemy tam funkcjonować na zasadzie przysłowiowego trzymania ręki na pulsie, bycia blisko informacji, żeby w odpowiednim momencie podejmować konkretne działania. Naszym zadaniem jest wspieranie inowrocławskich podmiotów, a nie osiąganie korzyści - tłumaczy "Pomorskiej" Aleksandra Dolińska-Hopcia, szefowa ratuszowego wydziału inwestycyjnego.
Obecnie klaster turystyki medycznej i uzdrowiskowej tworzy 40 podmiotów. Inowrocław reprezentowany jest tam nie tylko przez miasto, ale również przez sanatoria "Oaza" i "Przy Tężni", a także przez spółkę "Remsod". - To nasze firmy mają osiągać korzyści z funkcjonowania w klastrze - dodaje Aleksandra Dolińska-Hopcia.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców