Głosem zaangażowanych mieszkańców jest Ewa, członek rady Sołectwa Grodztwo. Postanowiła opisać problem w mediach społecznościowych. - Bardzo długo milczeliśmy, bo uważaliśmy, że nie ma sensu roztrząsać absurdalnych często sytuacji. Teraz jednak chcemy Wam wszystkim powiedzieć, z czym się mierzymy każdego dnia - tymi słowami rozpoczęła swój apel.
- Wielu z Was wspomina plażę przy jeziorze Tryszczyń jako miejsce, które, oprócz swojego uroku, było miejscem spotkań i wspaniałych wspomnień. Latami zaniedbywany teren niemal odszedł w zapomnienie. Dopóki nie spotkało się kilka osób, które postanowiły, aby to magiczne miejsce znów jednało ludzi, było miejscem spotkań, było naszym wspólnym kawałkiem ziemi, o który będziemy dbać i który będzie dowodem, że nie ma nic piękniejszego, niż społeczna inicjatywa. Wiele osób przyłączyło się do nas. Wysprzątaliśmy teren wokół jeziora, zebraliśmy mnóstwo śmieci, nawieźliśmy piach, przygotowaliśmy bezpieczne miejsce pod ognisko, miejsce do rowerów, miejsca parkingowe, pole namiotowe, utwardziliśmy drogę. Niemalże każdego dnia dbamy o to, aby każdy mógł z tego miejsca skorzystać. Organizujemy spotkania i imprezy, żeby pokazać wszystkim, jak jesteśmy wdzięczni za to wspaniałe miejsce. Niech kolejne pokolenia mają wspaniałe wspomnienia z tym miejscem. Niech będzie naszym wspólnym dobrem, którym chcemy się dzielić. I żeby piękna plaża nie odeszła w zapomnienie.
Dziś, niestety, nie mamy już sił. Nie przerasta nas ogrom pracy, który wszyscy wkładamy, nie przerasta nas wizja tego, jak chcieliśmy jeszcze rozwinąć to miejsce. Przerasta nas chamstwo i buta jednego człowieka. Tak, jesteśmy bezsilni wobec jednego człowieka. Jednego. Dziesiątki donosów do różnych służb i instytucji, świadome i perfidne niszczenie naszej ciężkiej pracy, złośliwości, oszczerstwa, pomówienia i obrzydliwe epitety kierowane pod naszym adresem. Jesteśmy bezsilni. I mimo że wszyscy wiedzą, jak obrzydliwe metody stosuje ten człowiek, to w odpowiedzi słyszymy zawsze: był, krzyczał, robił awanturę, groził nam.
Mimo że to ten człowiek zniszczył drogę i użytkował latami teren, do dzisiejszego dnia nie naprawił szkód. W okolicy plaży udostępnił teren dla bezdomnych, po których śmieciowisko jest do tej pory. To z jego pól spływają nawozy do jeziora, a on sam opryski robi często w ciągu dnia. Dokonał nielegalnej wycinki drzew, które latami rosły przy plaży. Ten człowiek niszczy użyteczne udogodnienia drogowe, bo powstały z inicjatywy ludzi i brak im jakiegoś dokumentu. Bezpodstawnie szkaluje, pomawia, oskarża i nas prześladuje, nie spotyka go żadna kara. Awanturą i donosami uzyskuje wszystko. Mimo że to teren gminy rządzi tam sąsiadujący rolnik. Bez wsparcia nie damy rady, bo okazuje się, że jesteśmy w tym sami.
Jeżeli nic się nie zmieni, to będzie to ostatni rok tego pięknego miejsca. Z plaży znikną za chwilę opony, które zatrzymały nierozsądnych kierowców przed niszczeniem plaży. Znikną ławki i stół zrobione przez nas wszystkich w inicjatywie społecznej, na które nie mamy atestów, bo są są efektem naszej pracy. Zniknie miejsce na ognisko, bo pewnie znajdzie się przepis, którego nie spełnia. Zniknie piach, a parking zarośnie, bo nie mają atestów. Z plaży znikną ludzie. I wtedy ten pan będzie miał ten teren tylko dla siebie, bo taki miał plan - podsumowuje Ewa, członek rady Sołectwa Grodztwo.
- Szok i niedowierzanie, jakim trzeba być człowiekiem, żeby działać przeciwko ludziom, którzy włożyli ogrom pracy i stworzyli piękną plażę. Teren gminny, więc gmina powinna się zająć tym panem - komentuje Hanna, internautka.
Zaangażowani mieszkańcy rozważają organizację protestu społecznego, "żeby otworzyć oczy władzy". - Możemy poszukać pomocy prawnej, która sięga wiedzą i doświadczeniem dalej. niż prawnik gminy. Potrzebujemy wsparcia - dodaje Ewa.
