Wczoraj (wtorek) grupa inicjatywna, która przygotowuje referendum w sprawie odwołania aleksandrowskiej rady, podsumowała akcję zbierania podpisów na listach poparcia dla przedsięwzięcia. Listy trafiły do komisarza wyborczego we Włocławku wraz z wnioskiem o przeprowadzenie referendum. W sumie 7 bm. przesłano karty z 1380 podpisami, a cztery dni później dosłano jeszcze 106 podpisów. W sumie referendum poparło blisko półtora tysiąca osób (według wyliczeń komisarza wyborczego powinno to zrobić minimum 1017 osób).
Teraz komisarz wyborczy ma około miesiąca na wnikliwe sprawdzenie podpisów. Od momentu, gdy we Włocławku potwierdzą, że wpłynęła odpowiednia liczba poprawnych podpisów, organizatorzy będą mieli 50 dni na przeprowadzenie kampanii referendalnej. Przewiduje się, że referendum mogłoby się odbyć w drugiej połowie października.
Organizatorzy zapewniają też, że gdyby referendum wypaliło i rada zostałaby odwołana, to nie będzie wyborów uzupełniających. Tak wynika z procedury, bo po głosowaniu trzeba jeszcze czekać około dwóch tygodni na oficjalną publikację wyników referendum. Na przygotowanie wyborów uzupełniających do rady komisarz wyborczy ma kolejne pięćdziesiąt dni. - Tym samym wybory uzupełniające musiałyby się odbyć na przełomie grudnia i stycznia, stąd wnioskujemy, że w czasie krótszym niż rok przed oficjalnymi wyborami do samorządów - tłumaczy Marian Szafrański, pełnomocnik referendalny.
Do naszej redakcji dotarły głosy, że w przypadku odwołania rady miejskiej burmistrz będzie rządził sam, a jego władza nie będzie niczym ograniczona. Będzie więc mógł robić, co chce.
- To nieprawda. W przypadku wcześniejszego odwołania rady i nie ogłoszenia wyborów uzupełniających, burmistrz zachowa swoje kompetencje, natomiast wojewoda w miejsce rady ustanowi komisarza, który przejmie jej kompetencje. Kontrola poczynań burmistrz zostanie więc zachowana - zapewnia Marian Szafrański.