Zarząd Dróg Wojewódzkich w Bydgoszczy odniósł się do interpelacji, jaką na ostatniej sesji złożył radny Henryk Kociński. Szczególnie troszczył się o zapewnienie bezpieczeństwa na drodze w czasie remontu.
- Uważam, że ustawienie sygnałów świetlnych nie rozwiązuje problemu - argumentował Kociński. - Niedawno na skrzyżowaniu ulic Warszawskiej i Nowodworskiego stałem 20 minut, po czym zadzwoniłem na policję z prośbą o patrol, w celu rozwiązania sytuacji.
Uzbroić się w cierpliwość
- Taką odpowiedź radny uzyskał od policji, z dodatkową sugestią, że jest tam sygnalizacja. Ale to nie był jedyny szkopuł, który dręczył radnego w związku z wspomnianym remontem. - Fatalne jest zabezpieczenie ulicznych studzienek. Poza tym w newralgicznych momentach, czyli około godziny 8 i od 14 do 15 teren skrzyżowania winien być kierowany przez odpowiednie służby.
Wniosek odesłano do zarządcy drogi, czyli Wojewódzkiego Zarządu Dróg. Ale wyjaśnień udzielili ich przedstawiciele w Tucholi.
- Wykonywanie jakichkolwiek robót na drodze wojewódzkiej nr 240 z racji dużych natężeń ruchu pojazdów zawsze wiąże się z dużymi utrudnieniami dla jej użytkowników i mieszkańców okolicznych domów - wyjaśnia w piśmie Janusz Dąbka, kierownik Rejonu Dróg Wojewódzkich w Tucholi. - Niestety układ dróg w jej sąsiedztwie nie pozwala na poprowadzenie go innymi drogami w bliskim sąsiedztwie, a jedyny możliwy objazd przez Sępólno Krajeńskie nie był możliwy do zrealizowania. Dlatego remont musi odbywać się w czasie ruchu.
Nie tylko wspomniany radny, także zarządca drogi nie był zadowolony z organizacji prac.
Finał będzie w listopadzie
- Wykonawca niejednokrotnie był upominany w sprawie wykonywanych robót, głównie organizacji ruchu i zabezpieczenia studzienek i krawędzi frezowanych nawierzchni - zaznacza kierownik Dąbka. Te monity trafiały do firmy drogowej także ze strony Policji.
Układanie ostatniej warstwy nawierzchni odbywało się w godzinach wieczornych, by nie narażać kierowców na utrudnienia. Na szczęście wszystkie te niedogodności skończą się w listopadzie.
