MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Renata Beger na parkiecie

Rozmawiała Anna Wiejowska
Renata Beger na planie "Let' s Dance"
Renata Beger na planie "Let' s Dance" Fot. Oko cyklopa
27 sierpnia o godz. 18.15 zobaczymy w Polsacie pilotażowy odcinek programu tanecznego "Let' s Dance, czyli zrobię dla Was wszystko", który prowadzi Marta "Mandaryna" Wiśniewska.

Rozmowa z Martą "Mandaryną" Wiśniewską

- Według Jerzego Stuhra "śpiewać każdy może". A tańczyć?

- Myślę, że tańczyć tym bardziej. Taniec jest przecież dla wszystkich. Wystarczy tylko chcieć przełamać swoje bariery, nieśmiałość. A jeżeli chodzi o mnie, to taniec jest moim sposobem na życie. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym przestać tańczyć. Zresztą robię to już od 19 lat.
Gdy miałam dziewięć lat, mama zapisała mnie do zespołu dziecięcego, w którym przez siedem lat uczyłam się zarówno śpiewać, jak i tańczyć. Potem szlifowałam swój taneczny warsztat. A szeroka publiczność usłyszała o mnie, gdy pracowałam dla zespołu "Ich Troje".

- Rozumiem, że nowy program "Let' s Dance, czyli zrobię dla Was wszystko" w Polsacie to naturalna konsekwencja twoich dotychczasowych działań?

- Dokładnie. Koncepcję programu wymyśliłam wspólnie z Katarzyną Kanclerz, która jest jego producentką. Zależy nam przede wszystkim na tym, aby pokazać, że wszyscy, którzy odważyli się przełamać swoje zakłopotanie i przyjęli nasze zaproszenie do tańca i do programu, spostrzegli, że efektem tej wspólnej pracy i zabawy jest show, w którym grają główną rolę i że ta rola zaczyna im się podobać. Odkryli w sobie, ku ich własnemu zdumieniu, zupełnie nowe możliwości i poczuli się prawdziwymi gwiazdami. A sprawił to właśnie taniec.
Scenariusz jest nasz, autorski, a nie zakupiony za granicą format, co oznacza, że nigdzie wcześniej nie był realizowany i nie został przez nikogo sprawdzony. Bez względu na wyniki oglądalności mamy satysfakcję, że w dobie programów licencyjnych udało się nam przeforsować coś własnego. Jednak o tym, czy nasz pomysł wypali, zadecydują sami widzowie. Od tego, ile osób zobaczy dwa pilotażowe odcinki, zależą dalsze losy tego show.

- Wyczytałam, że "Let' s Dance" ma być konkurencją dla "Tańca z gwiazdami" w TVN. To prawda?

- Absolutnie nie i muszę to sprostować! Każdy, kto widział choćby elementy naszego programu, wie, że nie ma on nic wspólnego ze świetnym skądinąd show TVN-u. Staramy się pokazać, że taniec to przygoda i zabawa, która wcale nie jest zarezerwowana tylko i wyłącznie dla profesjonalistów. I nie musi to być ciężka praca, bo nie chodzi o to, by z każdego uczestnika naszego programu zrobić zawodowego tancerza. Najważniejsze, by poczuł się kimś wyjątkowym i by choć na chwilę znalazł się w innej dla siebie rzeczywistości oraz poczuł, że jak chce, to potrafi wszystko.

- Twój program "Let' s Dance" ma podtytuł: "zrobię dla Was wszystko". Jak to rozumieć?

- Że dla Was zrobię wszystko! (śmiech). Dla Was nauczę tańczyć policjantów, dla Was zaprezentuję pielęgniarkom nowy pomysł na wykorzystanie kroplówek, dla Was pokażę inną twarz zaproszonych przeze mnie VIP-ów. I wreszcie dla Was pokonam własne słabości i na przykład w trzy dni nauczę się pływać na kitesurfingu. Zresztą nie tylko pływać, muszę też wykonać skok. Kolejne zadanie to układ na trapezie w cyrku albo jazda motorem. Słowem, będę musiała sprawdzić się w naprawdę ekstremalnych sytuacjach.

- A propos VIP-ów. Szczególne zainteresowanie budzić będzie zapewne kontrowersyjna pani poseł Samoobrony RenataBeger. Czy trudno było ją namówić na lekcje tańca?

- Pani Renata jest osobą odważną i lubi pokazywać się w różnych sytuacjach. Zresztą ja też chciałam przedstawić ją w zupełnie innym świetle. Jako osobę, która ma poczucie humoru i potrafi puścić do siebie oko. Po prostu jako człowieka. Było to o tyle łatwiejsze, że pani poseł wpuściła mnie do swojego królestwa, jak mówi o swoim domu. Mogłam poznać jej rodzinę i ją samą.

- A jak poszło jej z tańcem?

- Super! Tym bardziej że ma w sobie naprawdę wielką determinację i nie dawała za wygraną. Na parkiecie wykazała się niespożytą energią.

- Wspomniałaś, że na potrzeby show uczyłaś tańczyć m. in. policjantów i pielęgniarki. Czy jest jakaś grupa zawodowa, która najlepiej sprawdza się w tańcu?

- Istotą naszego programu nie jest porównywanie kogokolwiek. Chciałabym podkreślić, że "Let' s Dance" to żaden konkurs. Wyszliśmy z założenia, że każdy, kto podejmuje się wyzwania, jakim jest występ w naszym show, już jest świetny i osiąga sukces.

- A czy może nauczyć się tańczyć ktoś, komu słoń nadepnął na ucho?

- To oczywiście jest najtrudniejsze, bo w tańcu liczy się przede wszystkim rytm. Kroki są o tyle mało istotne, że nawet te najbardziej wyrafinowane, a zatańczone nie do rytmu, wyglądają bardzo kiepsko. Rytm jest więc podstawą nauki, ale to też można wyćwiczyć, jeśli ma się w sobie wielką determinację i jest się nastawionym na ciężką pracę.
Niedawno byłam w Kielcach w miejscu, gdzie zbierają się tancerze, którzy są głuchoniemi. To, jak fantastycznie tańczyli, jak rytmicznie, chociaż nie słyszą przecież muzyki, wzruszyło mnie to łez. To było niezapomniane przeżycie i doświadczenie. Pytałam ich nawet, jak oni to robią. Dowiedziałam się, że muzykę i taniec trzeba mieć po prostu w sercu. Oni czują wibracje, które idą od podłogi, i to ich w pewien sposób napędza. Skoro więc ludzie niesłyszący muzyki potrafią tak wspaniale tańczyć, nikt nie powinien twierdzić, że nie umie się tego nauczyć.

- Jakie taniec ma zalety?

- Dla mnie jest to przeniesienie się w zupełnie inny świat, w którym nie ma miejsca na złość, na kłótnie i inne brudy otaczającej nas rzeczywistości. Poprzez taniec mogę rozładować całą swoją energię i nie muszę niczego wyrażać słowami, bo mowa ciała jest wystarczająco intensywna.

- Można by więc rzec, że taniec to ucieczka?

- W pewnym sensie jest to ucieczka w coś, co daje wolność i poczucie spełnienia.

- Dla niektórych taniec to forma psychoterapii.

- Nie przez przypadek przecież wiele osób z problemami zdrowotnymi leczy się poprzez ruch i muzykę. Stosuje się także terapię taneczną par. Często zdarza się, że ludzie nie potrafią powiedzieć sobie tego, co mają w sercu, nie potrafią wypowiedzieć słów "kocham cię" albo "zależy mi na tobie", choć w głębi duszy bardzo chcieliby to zrobić. A w tańcu nie trzeba niczego mówić, bo potrafi on być tak intymny, że pozwala przeżywać wielkie emocje. A to, co niewypowiedziane, jest jeszcze bardziej intrygujące.
Polecam więc taniec wszystkim parom, które przeżywają kryzys. Ta bliskość, ta adrenalina i elektryczność między oczami i każdą komórką. Ciarki przechodzą po ciele i włosy stają dęba.
Poza tym taniec to znakomity sposób na to, by zrzucić parę zbędnych kilogramów. Pracuje całe ciało, ćwiczenia nie są nudne, bo za każdym razem można trenować inny układ taneczny - ja tu widzę same plusy!

- Mówi się też, że taniec leczy z nieśmiałości.

- Bo poprzez taniec człowiek jest bardziej świadomy swojego ciała, a co się z tym ściśle łączy - pewniejszy siebie i otwarty na innych. Mam na to mnóstwo przykładów. Obserwuję młode, 15 - 17-letnie dziewczyny, które po roku treningów przeistaczają się z zamkniętych, żeby nie powiedzieć zahukanych podlotków, w świadome siebie kobiety. Czują się piękniejsze, zdolniejsze, atrakcyjniejsze. I to jest prawda, bo one faktycznie inaczej po tych ćwiczeniach wyglądają, inaczej się ruszają i nawet inaczej mówią.

- Kto teraz zajmuje się Xavierem i Fabienne?

- Nie myśl sobie, że ja w ogóle nie widuję swoich dzieci (śmiech). Owszem, jestem bardzo zapracowaną mamą, ale tak sobie wszystko planuję i organizuję, by jak najwięcej pobyć ze swoimi aniołkami. Najbardziej lubią, jak czytam im bajki. Razem też malujemy, jeździmy na rowerze, gramy w chińczyka. W ogóle oni wszystko lubią ze mną robić - najważniejsze, by mama była obok. Natomiast pod moją nieobecność zajmuje się nimi ich niania oraz mój ojciec.

- Domyślam się, że twoje dzieci już teraz potrafią tańczyć?

- Rzeczywiście! I są w tym naprawdę świetni, choć Xavier ma dziś dopiero 4, a Fabienne - 3 latka. Sami włączają sobie muzykę i tańczą jak szaleni. Nagrywamy to na kamerę, by kiedyś mieć niepowtarzalną pamiątkę.

- Tańczysz, gdy jest ci smutno?

- Gdy jest mi smutno, to przede wszystkim płaczę (śmiech). Idę wtedy do lasu albo na chwilę zamykam się sama w pokoju i dochodzę do siebie. Absolutnie nie jestem zamkniętą osobą. Zawsze lubiłam dużo mówić i to mi pomaga. Na szczęście mam przyjaciół, którzy potrafią mnie słuchać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska