Piłkarze rozpoczęli sobotni trening po godz. 10.30. Po krótkiej rozgrzewce sztab kadry podzielił piłkarzy na dwa zespoły po 10 zawodników. Boisko było zmniejszone i zakazano dziennikarzom nagrywania tego mini sparingu. Sousa i jego asystenci wyrazili zgodę na zdjęcia w pierwszej tercji, choć początkowo tej zgody miało nie być.
Niebiescy rozpoczęli w składzie: Szczęsny - Kędziora, Glik, Piątkowski, Puchacz - Klich, Moder (bez środkowego pomocnika, lewego pomocnika) - Frankowski, Świerczok, Świderski
Czerwoni: Fabiański - Bereszyński, Helik, Bednarek (bez lewego obrońcy)- Płacheta, Krychowiak, Linetty, Jóźwiak - Lewandowski, Kownacki
Wokół boiska biegał Kacper Kozłowski, który czekał na swoją szansę. Na trening wyszli także Arkadiusz Milik, Maciej Rybus i Pawel Dawidowicz, ale oni trenowali indywidualnie. Napastnik Maryslii może wrócić do pełnego treningu pod koniec przyszłego tygodnia. Jest też szansa, że szybciej wrócą Maciej Rybus i Paweł Dawidowicz. Zabrakło też Piotra Zielińskiego z powodów rodzinnych.
Będą dowołani z listy rezerwowej?

Sędzią głównym sparingu był Damian Sylwestrzak. Gierka miała trwać dwa razy 20 minut, ale ostatecznie zagrano jeszcze trzecią tercję w takim samym wymiarze czasu, tyle że ze zmniejszonym boiskiem i po usunięciu jednego zawodnika z pola - po 9.
W pierwszej tercji selekcjoner był bardzo aktywny i wchodził na boisko. Sporo instrukcji wysyłał w kierunku Puchacza i Linettego. Ten pierwszy się rozkręcał z minuty na minutę. Dobry początek zaliczył Kamil Jóźwiak, a sporo pewności i luzu w grze widać u Jakuba Modera. Paulo Sousa cały czas wymagał od piłkarzy szybkiej gry piłką i pokazywania się na pozycje. Jednak sytuacji i strzałów z dystansu było jako na lekarstwo.
Na drugą tercje zaszły zmiany. Świderskiego w zespole niebieskich zastąpił Kacper Kozłowski, a napastnik PAOK zmienił w czerwonych Roberta Lewandowskiego, który grał tylko pierwsze 20 minut. W tej części jeden ciekawy strzał oddał Przemysław Frankowski, który skończył na słupku bramki Fabiańskiego. W połowie drugiej tercji Majecki zastąpił Fabiańskiego, a Skorupski Szczęsnego. Drobnego urazu nabawił się Kacper Kozłowski, który o własnych siłach zszedł z boiska, ale nie wyglądało to na nic poważnego, co potwierdził rzecznik reprezentacji Jakub Kwiatkowski. Swoją szybkością w kilku sytuacjach (szczególnie jednej z Tomaszem Kędziorą) popisywał się Przemysław Płacheta.
W trzeciej tercji zmniejszono boisko i grano po dziewięciu (ośmiu plus bramkarz). Puchacz przeszedł do czerwonych i wyglądał bardzo korzystnie. Widać, że Sousa wierzy w tego piłkarza. Z kolei zwracało uwagę u Dawida Kownackiego, że brakuje mu jeszcze odpowiedniej szybkości w graniu. Miał zbyt wiele kontaktów z piłką i mógł podejmować lepsze decyzje. Niestety przez prawie godzinę gry sytuacji bramkowych było bardzo mało i nic nie wpadło do siatki jednej lub drugiej drużyny.
- Dobra gierka. Myślę, że była to głównie gra taktyczna i jedna oraz druga drużyna spełniła swoje założenia w defensywie. Trener podpowiadał, żebyśmy nie stali w miejscu i abyśmy byli dynamiczni. Zależało mu na mocnej asekuracji drugiego stopera, albo wahadłowego, jak gramy w systemie w trójce. Trener wymaga od nas szybszej gry, kiedy mamy piłkę przy nodze. Na pewno na boisku szybciej podejmowaliśmy decyzje - komentował sobotnią gierkę Kamil Piątkowski.
Dalekosiężnych wniosków nie ma co wyciągać z tego sparingu. Sousa chce wprowadzać swoje pomysły i przygląda się, na jakim etapie są jego piłkarze. Tym bardziej że grano po 10 i na zmniejszonym boisku.
W sobotę kadrowicze mają zaplanowany koncert Golec uOrkiestra lub obejrzenie finału Ligi Mistrzów. Tego samego dnia do hotelu przyjedzie polski arbiter międzynrodowy - Szymon Marciniak, który będzie kadrowiczom tłumaczył wytyczne sędziowskie przed turniejem. W piątek wieczorem do Opalenicy przyjechał standup-er Piotrek Szumowski. Z kolei pobyt rodzin i partnerek piłkarzy został przedłużony do środy.
- W Opalenicy panuje fajna atmosfera. Zawodnicy bardzo dobrze się czują, mając rodziny ze sobą. Nie wpływa to w żaden sposób na intensywność i jakość wykonywanej tu pracy. We wtorek gramy z Rosją i rodziny też wybierałyby się na ten mecz. Dzień po meczu piłkarze mogą spędzić wspólnie z rodzinami i jeśli one mają taką możliwość, to mogą zostać tutaj do środy - komentował tę decyzję rzecznik kadry, Jakub Kwiatkowski.
W niedzielę rodziny i partnerki piłkarzy opuszczają hotel Remes w Opalenicy.
W sobotę Piotr Zieliński został ojcem. Planowo do Opalenicy ma wrócić w środę, 2 czerwca - dzień po meczu z Rosją.
Tak wygląda dwupiętrowy apartament Roberta Lewandowskiego na...
Reprezentacja Polski w środę, 26 maja dalej nie trenuje w pe...