Wokalista spędził w Toruniu cały dzień i nie miał specjalnych życzeń.
- Robbie przyjechał ze swoją brytyjską ekipą ochroniarzy, która była bardzo rozbudowana. Miał też własnych dźwiękowców, którzy zadbali o to, by koncert idealnie zabrzmiał, a cała reszta była organizowana przez naszą firmę - tłumaczy Jan Zaguła z firmy SOS Music, która była organizatorem niedzielnego koncertu Robbiego Williamsa na Jordankach.
Robbie Willimas spędził w Toruniu jeden dzień. Przyjechał do hotelu „Copernicus”, a stamtąd pojechał do sali na Jordankach. Przed koncertem udzielił też wywiadu Telewizji Polskiej, który będzie można zobaczyć w pierwszy lub drugi dzień świąt, przed koncertem.
O catering dla artysty zadbała restauracja „Artystyczna” na Jordankach, która ostatnio obsługiwała m.in. gości festiwalu filmowego Camerimage.
Polecamy również: Koncert Robbiego Williamsa w Toruniu. To oni byli na widowni - zobaczcie zdjęcia
Jak dowiedziały się toruńskie „Nowości” Williams przed koncertem jadł sushi. Nie wychodził jednak tak jak Sting do restauracji, tylko poprosił o posiłek do garderoby. Brytyjski muzyk nie miał też czasu na zwiedzanie naszego miasta.
Początkowo miał zagrać siedem utworów, ale ostatecznie zagrał ich dwa razy więcej. Torunianie wzięli więc udział w pełnowymiarowym, półtoragodzinnym koncercie.
