https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pękają mury Domu Kopernika w Toruniu. Fragment starówki zagrożony? Część ratusza o mało się nie zawaliła!

Szymon Spandowski
Kamienica przy ulicy Kopernika jest jednym z najważniejszych symboli Torunia i fakt, że był to jeden z domów Koperników, a wielki astronom urodził się w kamienicy, która stała w miejscu PDT-u przy Rynku Staromiejskim, tego nie zmieni.
Kamienica przy ulicy Kopernika jest jednym z najważniejszych symboli Torunia i fakt, że był to jeden z domów Koperników, a wielki astronom urodził się w kamienicy, która stała w miejscu PDT-u przy Rynku Staromiejskim, tego nie zmieni. Grzegorz Olkowski
W piwnicy oficyny Domu Kopernika pojawiło się bardzo niebezpieczne pęknięcie. Jak się okazuje, na niepewnym gruncie stoi cały kwartał zabudowy toruńskiej starówki. Sytuację komplikują głębokie wykopy, które mają negatywny wpływ na poziom wód gruntowych. Już w latach 30., z powodu budowy kolektora sanitarnego i zaburzenia gospodarki wodnej, o mało nie zawaliła się część Ratusza Staromiejskiego.

O tym, że głębokie wykopy na toruńskiej starówce i jej obrzeżach mogą mieć fatalny wpływ na budynki, mówi się od dawna. Na alarm bili eksperci, mieszkańcy starówki, miłośnicy zabytków. Przez lata jednak ich głos był ignorowany, a koparki sięgały coraz głębiej. Wykop pod CKK Jordanki miał w niektórych miejscach ponad 20 metrów głębokości, fundamenty budowanego obecnie centrum filmowego, spoczęły na głębokości ponad 10 metrów. Głębokie wykopy mają wpływ na poziom wód gruntowych, te zaś mają kolosalne znaczenie dla stabilności gruntu i co za tym idzie, dla stojących na tym gruncie budynków.

Wygląda na to, że właśnie ważą się losy oficyny domu Mikołaja Kopernika. Kilkanaście miesięcy temu na ścianie w jednej z sal pojawiło się niewielkie pęknięcie. Zauważył je pracownik obsługi i zgłosił to dyrekcji.

- Po umieszczeniu szczelinomierza w pęknięciu przez kilka miesięcy nic się nie działo. Dopiero na początku października 2024 r. pracownik powiadomił mnie o szybko powiększającej się szparze - mówi Aleksandra Mierzejewska, dyrektorka Muzeum Okręgowego w Toruniu. - Natychmiast poinformowaliśmy o tym Miejskiego Konserwatora Zabytków i sprowadziliśmy ekspertów z firmy Geotechnika. Mur został zabezpieczony, najbliższe otoczenie również, ale konieczne są dalsze prace. Pracujemy nad projektami, bez nich nie ruszymy.

Na jakim gruncie stoi Dom Kopernika i sąsiednie budynki?

Sala została wyłączona z użytku, a pęknięcie zabezpieczone. Sytuacja przy ul. Kopernika najprawdopodobniej jest jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej. Piszemy tak świadomi tego, że XIV-wieczna kamienica jest jednym z najważniejszych symboli Torunia i fakt, że był to jeden z domów Koperników, a wielki astronom urodził się w kamienicy, która stała w miejscu PDT-u przy Rynku Staromiejskim, tego nie zmieni. Jak się dowiedzieliśmy, podobne problemy występują również w innych budynkach w tym kwartale. Muzealnicy sprawdzili ekspertyzy z ostatniego półwiecza, a z nich wynika, że grunt jest tam bardzo niestabilny, bywa wymywany, robią się zapadliska. Od ul. Kopernika do Krzywej Wieży, nie jest daleko. Pomimo tego jednak domy stoją tam od średniowiecza, a kamienie i cegły ze ścian zaczęły wypadać teraz.

- Zmiana stopnia nawilżenia podłoża może prowadzić do zmniejszenia jego stabilności - mówi prof. Bogumiła Rouba, konserwatorka zabytków, która od dawna ostrzega przed niebezpieczeństwem, jakie niesie nadmierne osuszanie, bądź zalewanie gruntu w bezpośrednim sąsiedztwie zabytków. - Nie można tego powiązać z taką czy inną budową, ponieważ czasami są to procesy trwające wiele lat.

W jaki sposób wyjść z kręgu przypuszczeń i domysłów?

Profesor Rouba apeluje do prezydenta Torunia, aby powołał zespół specjalistów, który zajmie się wyjaśnieniem przyczyn tego konkretnego nieszczęścia, a także będzie monitorował sytuację w innych częściach starówki.

- Trzeba się temu przyglądać szczególnie w kontekście zmian spowodowanych głębokimi wykopami, ale także suszy hydrologicznej, której doświadczamy i ocieplenia klimatu - dodaje pani profesor. - Starówka powinna być monitorowana, należy sprawdzać poziom wód gruntowych i jego zmiany. To wszystko powinno być prowadzone w sposób jawny, aby mieszkańcy również mogli mieć do tego dostęp. Dzięki temu moglibyśmy wyjść z kręgu domysłów oraz przypuszczeń i skupić się na realiach.

Najwyższy czas potraktować ten problem z powagą, na jaki zasługuje. Przed konsekwencjami nieroztropnego kopania już w latach 30. ostrzegał Ignacy Tłoczek, który we wspomnieniach, wydrukowanych zresztą pierwotnie w "Nowościach", opisał wydarzenia związane z budową kolektora sanitarnego. Pracami prowadzonymi m.in. na ul. Chełmińskiej kierował dyrektor miejskich wodociągów inż. Stanisław Wojnarowicz.

Co się stało podczas budowy kolektora sanitarnego?

"W swej technicznej istocie głęboki rów pod przyszły kolektor, mający doprowadzić ścieki spod Gór Kozackich do oczyszczalni nad Wisłą, nie powinien był budzić zastrzeżeń, gdyby nie fakt, że ów historyczny epizod rozgrywał się na prawobrzeżnej krawędzi pradoliny Wisły, a to już mocno komplikowało sprawę - pisał Tłoczek. - Wiadomo jest bowiem, że budowle starego Torunia posadowione są na piasku i że ów toruński piasek na pewnej głębokości nasyca się wodą gruntową, gromadzącą się w podziemnym zbiorniku, niecce odgrodzonej od koryta Wisły ilastym przewałem mniej więcej na linii ul. Szerokiej. Otóż Wojnarowicz, w szlachetnym porywie swej twórczości, przebił wykopem ten twór geologiczny w poprzek. Wywołało to nieoczekiwany skutek: woda gruntowa wypełniająca podziemny zbiornik, zaczęła spływać wzdłuż kolektora. Tym sposobem opadło lustro wody pod górami, potem osuszyło się Mokre, a wreszcie zaczął się gwałtownie obniżać poziom wód zalegających podziemną nieckę".

Działo się to w lutym 1933 roku. Gwałtowny spadek poziomu wód spowodował rozluźnienie gruntu pod fundamentami Ratusza Staromiejskiego.

"W podziemiach ratusza wystarczyło lekkie rozluźnienie płyt usztywniających płytkie fundamenty dwóch filarów, aby sytuacja stała się groźna - wspominał Ignacy Tłoczek. - Rankiem felernego dnia prezydent Bolt dzwoni do mnie z pretensjami, że w jego gabinecie piękne intarsjowane drzwi nie domykają się, a przecież wczoraj miały jeszcze znakomity przymyk. Schodzę piętro niżej, istotnie, ościeżnica niosąca drzwi odchyliła się od prostego kąta. Idę na zewnątrz, pod moimi oknami widnieje rysa, mało dostrzegalna, ale schodząca w dół, aż do piwnic".

Kto uratował ratusz przed katastrofą?

Zwołano specjalną komisję, zapanował zgiełk, bo ile głów, tyle było pomysłów. Z boku przysłuchiwał się temu nasz geniusz tamtych czasów, inżynier Jan Broda.

- Niech tylko szanowna komisja się rozpełznie, wyjawię panu swój pogląd na sprawę - szepnął do Tłoczka, co ten później we wspomnieniach odnotował.

Jan Broda uratował ratusz. W bardzo trudnych warunkach i na własną odpowiedzialność, zbudował specjalną konstrukcję, która pozwoliła wymienić grożące upadkiem kamienne filary.

Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska