https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Robią sobie z nas jaja

(DZ)
Producenci dodają do białej kiełbasy sporo saletry, przez co staje się ona intensywnie różowa i podczas podgrzewania pęcznieje.
Producenci dodają do białej kiełbasy sporo saletry, przez co staje się ona intensywnie różowa i podczas podgrzewania pęcznieje. Fot. Internet
Szynka z wodą, jajka z nienaturalnie zabarwionym żółtkiem, biała pęczniejąca w garnku - tego Państwu nie życzymy na świątecznym stole.
- Biała kosztuje u nas około 14 złotych. Chętnych nie brakuje, bo kiełbasa jest smaczna  - mówi Elżbieta Andrzejewska z jednego ze sklepów BSS w Byd
- Biała kosztuje u nas około 14 złotych. Chętnych nie brakuje, bo kiełbasa jest smaczna - mówi Elżbieta Andrzejewska z jednego ze sklepów BSS w Bydgoszczy Fot. Agnieszka Wirkus

- Biała kosztuje u nas około 14 złotych. Chętnych nie brakuje, bo kiełbasa jest smaczna - mówi Elżbieta Andrzejewska z jednego ze sklepów BSS w Bydgoszczy
(fot. Fot. Agnieszka Wirkus)

Wielu z nas dopiero ruszy na przedświąteczne zakupy. Zanim włożymy cokolwiek do koszyka, będziemy musieli zdecydować, czy na wielkanocny stół trafi tania żywność, czy może ta lepszej jakości, ale dużo droższa.

- Za kilogram smacznego sera trzeba zapłacić przynajmniej 20 zł. Na tańszy szkoda wydawać pieniądze - przekonuje pani Anna z Bydgoszczy. - Podobnie jest z białą kiełbasą. Ta najtańsza za pięć-sześć złotych, po ugotowaniu wygląda gorzej od kaszanki. Lepiej kupić kilogram "białej" za kilkanaście złotych. Przecież w święta trzeba zjeść coś porządnego.

Pompowany towar
- Producenci, chcąc nawiązać do tradycji, nazywają "napompowany" towar na przykład szynką babuni - mówi dr Zbigniew Hałat, epidemiolog, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Konsumentów. - Przecież babunia nie miała fosforanów, które świetnie wiążą wodę, albo białek soi modyfikowanej genetycznie. Ona mogła co najwyżej użyć nieco saletry.

Niektórzy producenci wędlin przesadzają także z saletrą. Sporo jej dodają nawet do białej kiełbasy, przez co staje się ona intensywnie różowa (nawet po zagotowaniu) i podczas podgrzewania pęcznieje. - Istnieją naukowe dowody na to, że saletra jest czynnikiem rakotwórczym - dodaje dr Hałat.

- Przed świętami pojawia się na rynku wielu "skoczków", którzy oferują białą po 5 zł za kilogram - usłyszeliśmy w jednym z zakładów mięsnych. - Nic dziwnego, że taka kiełbasa podczas gotowania "puchnie", bo zawiera dużo wody i innych wypełniaczy. Klienci powinni kupować wyroby od producentów sprawdzonych marek. To błąd, jeśli kierują się tylko niską ceną.

Ile szynki w szynce
- Do wyprodukowania kilograma ekologicznej szynki potrzeba kilograma i dwudziestu dekagramów mięsa - wyjawia nam Wincenty Zdziarski, współwłaściciel Zakładów Mięsnych Rolmięs w Łabiszynie. - Metodą konwencjonalną z kilograma mięsa można wyprodukować od 1,2 kilograma do nawet dwóch kilogramów szynki. Dlatego towar bez wypełniaczy musi być droższy. Kilogram długodojrzewającej może kosztować nawet 50-60 zł.

Po czym można rozpoznać dobrą szynkę? - Jeśli wyprodukowano ją tylko z mięsa, to po rozkrojeniu nie będzie z niej kapać woda - tłumaczy Zdziarski. - Szynka powinna być nieco sucha, nie może się lepić do palców. Ale w sklepie laikowi trudno trafnie ocenić, ile jest szynki w szynce.

Warto czytać etykiety. Producenci dobrych wędlin zwykle chwalą się, ile zużyli mięsa. Jeśli informacje na etykiecie są niekompletne, lepiej zrezygnować z zakupów.

Prosto od chłopa
Kupując jajka, lepiej nie sugerować się hasłami typu: "chłopskie", "wiejskie" czy "ekologiczne", bo to wcale nie oznacza, że są lepsze. Nie gwarantuje tego także pomarańczowe żółtko, ponieważ na rynku są dostępne sztuczne barwniki. - Nasze kury są pod stałą kontrolą lekarza weterynarii - podkreśla Radosław Grochulski, właściciel fermy w Złejwsi Wielkiej koło Torunia. - Muszą spożywać tylko pasze i dodatki zgodne z obowiązującymi normami unijnymi. Każda ferma jest opatrzona specjalnym identyfikatorem.

Także zdaniem naukowców jaja z ferm nie są złe. - To prawda, są pod naszą stałą kontrolą - twierdzi Roman Ratyński, zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii w Bydgoszczy. - Wiemy, w jakich warunkach żyją kury i czym się je karmi.

Kury z gospodarstw, które chodzą gdzie chcą, często połykają nie tylko zdrową trawę, ale wygrzebują z ziemi jedzenie, które z ekologią nie ma nic wspólnego. - Nie oznacza to, że jaja z ferm są lepsze, a chłopskie gorsze, bo jedne i drugie powinny być bezpieczne dla zdrowia. Najlepiej więc kierować się zdrowym rozsądkiem i kupować je w miejscach sprawdzonych - twierdzi Ratyński. - A jeśli np. zaopatrujemy się na targu i jajka nie są oznakowane, przy stoisku powinna znaleźć się nazwa i adres gospodarstwa, z którego pochodzą.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
szuja
Jesteśmy truci bo mamy takie przepisy o kontroli,których nikt i tak nie egzekwuje.Kto ma pojęcie ,że je wyroby z mąki pochodzącej z Ukrainy, napromieniowanej jak cholera pszenicy. U mojego sąsiada to tak bochenek chleba świecił, że przez trzy dni w kuchni żarówki nie włączali.Sąsiad myślał ,że to cud jakiś i nawet miał iść na plebanie się poradzić.Babcia dostała odgniotów na kolanach .Taki numer proszę Państwa.
m
mbsk4
Zgadzam się w zupełności z dzisiejszym artykułem;robią sobie z nas jaja;.To co można kupić dziś w sklepach na codzień nijak nie przypomina wyrobów tych dawniejszych.Z dużych ,małych zakładów mięsnych i masarni GS.Teraz stało się normą dodawanie jak nawiększej ilości dodatków , kiedyś było normą dodawanie peklówki,przypraw naturalnych no i wędzenia natyralnego w dymie.Z tego względu powoli zaczynam mątować sobie taką podstawową wędzarnię z beczki.Trochę z tego względu pouczyłem się u starego masarza ,bo tych wyrobów już nie idzie ścierpieć.Zresztą koszty wędzarni i mięsa+robocizna nie będą o wiele większe.Moim zdaniem teraz w tych czasach wątpię abyśmy kiedy kolwiek przypomnieli sobie np.smaki 2 pewnych zakładów z pomorza......obowiązywały bardzo restrykcyjne polskie normy,a to byl klucz do dobrych wyrobów.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska