Do tragedii doszło tuż po godz. 10.
- Z dachu remontowanego budynku przy ulicy Biskupiej spadł 59-letni pracownik - mówi Agnieszka Sobieralska, oficer prasowy KPP w Chełmnie. - Prawdopodobnie mężczyzna ściągał starą dachówkę. Zdejmowane elementy wrzucał do rękawa. Podejrzewamy, że rękaw ten był źle zamocowany. Spadł a wraz z nim mężczyzna. Upadek był śmiertelny.
- Z pierwszych ustaleń wynika, że mężczyzna pracował bez zabezpieczeń - mówi Andrzej Rosiński, zastępca prokuratora rejonowego w Chełmnie. - Być może źle zainstalowany był też element konstrukcji, na której pracował. Śledztwo ustali, kto w tej sprawie zawinił. Nie wiemy, kto w firmie: właściciel, brygadzista, specjalista BHP odpowiadał za to, by robotnicy pracowali w bezpiecznych warunkach.
Jak mówi prokurator Rosiński, jeżeli wskażą winnego i udowodnią mu winę, może on trafić do więzienia nawet na pięć lat. - Zobaczymy, co wykaże śledztwo, ale pewnie postawimy zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności - dodaje prokurator.
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć Henryk P. pracował w chełmińskiej firmie "na czarno". Policjanci ustalili cztery osoby, które pracowały przy remoncie. Rozpytają je, czy były na miejscu w chwili tragedii i kto czym się zajmował. Jeden z robotników, który ulotnił się z placu budowy po zdarzeniu, był pijany - wydmuchał 0,8 promil alkoholu.
Ciało 59-latka zostało zabezpieczone. Prawdopodobnie dzisiaj zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, dzięki której ustalone zostaną obrażenia ciała ofiary. Badanie krwi wykaże natomiast czy mężczyzna był trzeźwy.