Wszystko zaczęło się od komisji lekarskiej w ZUS-ie.
Zdołowała ją decyzja lekarzy orzeczników
- Córka od lat chorowała na depresję. Otrzymywała rentę. Ostatnio komisja ZUS-u przyznała jej świadczenia na krótszy okres - opowiada Edward Chodkiewicz, ojciec kobiety. - Bardzo to przeżyła. Powiedziała, że już nigdy przed żadną komisją nie stanie... Wtedy nie rozumieliśmy tych słów.
50-latka przyjmowała leki uspokajające. W nerwach, zażyła ich zbyt wiele.
- Zaczęło jej się kręcić w głowie, przewracała się - mówi emerytowany pilot. - Zadzwoniła po pogotowie, ale odmówiono jej pomocy i zalecono, aby udała się do lekarza pierwszego kontaktu.
W przychodni dostała skierowanie do psychiatry. Następnego dnia poszła na wizytę.
- Małgosia jednak do psychiatry nie dotarła. Kiedy do niej zadzwoniłem, odebrała lekarka z pogotowia - łamiącym głosem opowiada pan Edward. - Powiedziała, że córkę znaleźli nieprzytomną w parku. Okazało się, że zażyła dużą dawkę leków i choć nigdy nie miała w ustach wódki, popiła je alkoholem. To była jej pierwsza próba...
Ojciec nie zdążył
Pan Edward pojechał do szpitala. Dwóm lekarkom pokazał skierowanie do psychiatry i zaznaczył, że jego córka próbowała popełnić samobójstwo. Był tego pewien. Pojechał do domu i co dwie godziny dzwonił, czy Małgorzata odzyskała świadomość. W końcu dowiedział się, że jest już przytomna. Zamierzał pojechać do niej następnego dnia rano.
- Nie zdążyłem. Obudziłem się o czwartej rano i nagle zadzwonił telefon: "córka nie żyje, wyskoczyła z szóstego piętra. Reanimacja nie pomogła" - w oczach pana Edwarda świecą łzy. - Poczułem ogromny żal. Na miejscu pytałem się, jak to się stało, że córka nie została otoczona szczególną opieką? Ordynatorka odpowiedziała mi tylko, że "nie poczuwa się do winy, bo nie było jej w szpitalu"...
Prokurator sprawdza czy dopełniono obowiązków
- Badamy wszystkie okoliczności tego wypadku - mówi Agnieszka Reniecka, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu. - Sprawdzamy czy ktoś nie nakłaniał kobiety do odebrania sobie życia i jej w tym nie pomógł oraz czy w szpitalu dopełniono wszelkich obowiązków.
Dlaczego po pierwszej próbie samobójczej Małgorzata nie została objęta szczególną opieką? Dlaczego chorej nie umieszczono w przeszklonej sali, w której pacjenci są cały czas obserwowani?
Dyrektor szpitala Marek Nowak odpowiedział na te pytania e-mailem: - Informuję, iż zagadnienia poruszone w pytaniach są między innymi przedmiotem prowadzonego przez prokuraturę postępowania w tej sprawie. Nie czuję się uprawnionym do sugerowania organom ścigania za pośrednictwem prasy, jakich winni dokonać ustaleń lub narzucać subiektywne stwierdzenia faktów.
Jaką opieką powinna zostać objęta Małgorzata?
- Naturalną rzeczą powinna być konsultacja psychiatryczna i psychologiczna. Ważne jest, żeby człowiek po próbie samobójczej mógł dać upust swoim emocjom. Tej sytuacji nie można jednak jednoznacznie oceniać - mówi Karolina Gajer, psycholog z Grudziądza.
Ojciec Małgorzaty nie złożył skargi do dyrekcji szpitala: - To nam jedynego dziecka nie wróci.
Czytaj e-wydanie »