Wszyscy spali
Nie wiadomo jeszcze, jakie są przyczyny pożaru. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi czerski komisariat policji. Pożar wybuchł nocą, gdy wszyscy z domowników spali. Szczęśliwie ktoś się przebudził i natychmiast wszczął alarm. Ogień odciął jednak drogę ewakuacyjną przez kuchnię. Rodzina wyskakiwała więc przez okna.
Czarne myśli
- Całe szczęście, że nic się nikomu nie stało - _mówi Andrzej Kuchenbecker, komendant miejsko-gminny OSP w Czersku. - Gdy przyjechaliśmy na miejsce, miałem czarne myśli, bo spodziewałem się, że ktoś jeszcze jest w domu. Na szczęście wszyscy zdążyli uciec.
Trzy jednostki straży pożarnej - OSP z Czerska, Krzyża i PSP z Chojnic natychmiast przystąpiły do gaszenia. Dzięki temu strażakom udało się jeszcze wejść do środka domu i wynieść część mebli pogorzelców.
Gmina pomoże
Wczoraj w Stodółkach była dyrektorka Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Jolanta Nagórska. Rodzina dostała koce i inne niezbędne rzeczy. Burmistrz przyznał specjalny zasiłek w wysokości 1 tys. 500 zł. Dzieci zamieszkają u rodziny w Krzyżu. Ich rodzice poprosili natomiast zakład energetyczny o podłączenie prądu do jednego z pomieszczeń. Muszą bowiem opiekować się zwierzętami. - Wiemy, że pogorzelcy będą mogli w przyszłości zamieszkać w jednym z budynków w Krzyżu - informuje burmistrz Czerska Marek Jankowski. - _Dziś, by zorientować się w sytuacji, wybieram się do Stodółek.
Rodzina bez domu
(kl)

Nasz fotoreporter dotarł na miejsce o 5.45. Strażacy dogaszali pożar. Drewniany dom nie nadaje się już do użytku.
Wczoraj nad ranem ogień strawił drewniany dom w Stodółkach. Dziewięcioosobowa rodzina nie ma już domu. Wstępnie straty wyceniono na 30 tys. zł., ale mogą być większe. Najważniejsze, że nikt nie ucierpiał.