Spis treści
30 stycznia 2025 r. odbyło się tzw. wysłuchanie publiczne w związku z obywatelskim projektem dotyczącym zmiany ustawy o ochronie zwierząt (tzw. ustawy łańcuchowej). Wysłuchanie publiczne wprowadzono w 2005 r. Celem jest jawny lobbing w procesie stanowienia prawa. Z okazji skorzystała bliska setka osób fizycznych i 68 organizacji.
Wystarczy inspekcja weterynaryjna
Na sali był też Jan Kaźmierczak z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Praw Rolników Producentów i Przetwórców Rolnych z siedzibą w Bydgoszczy: - Cieszy mnie, że przybyło tak wielu rolników – mówi Kaźmierczak. Wyraził on stanowczy sprzeciw wobec tej ustawy.
- Znacząco wzmacnia ona kompetencje organizacji pozarządowych – kompetencje, których one nie mają, żeby podejmować właściwe decyzje – przemawiał. - Mieliśmy tego przykład w okolicy Torunia, gdzie organizacja prozwierzęca chciała odebrać rolnikowi bydło, bo – jej zdaniem - było utrzymywane w za niskich temperaturach. Rolnik miał z tego powodu poważne problemy, zaangażowano wiele służb, po czym profesorowie wydali oświadczenie, że rasa tego bydła jest przystosowana do hodowli w niskiej temperaturze i okazało się, że sprawy nie ma.
Kaźmierczak pytał, po co dawać tyle uprawnień organizacjom pozarządowym, które nie mają elementarnej wiedzy na temat chowu zwierząt, skoro w kraju funkcjonuje inspekcja weterynaryjna? – Ze zdaniem Inspekcji możemy się liczyć, bo wiemy, że jest ono racjonalne. Tymczasem zieloną organizację może założyć każdy z nas i zgodnie z ustawą „łańcuchową” będzie ona mogła przejmować zwierzęta, jeśli uzna, że są krzywdzone – zaznaczał Kaźmierczak.
Koszty niezależnie od winy
Rolnicy zwracają też uwagę na to, że nowelizacja wprowadza mechanizm szybkiej windykacji należności za przejęte zwierzę. Opinię do projektu przedłożył m. in. Instytut Gospodarki Rolnej. – Kosztami utrzymania przejętego zwierzęcia organizacje będą obciążać właściciela, w tym kosztami ewentualnej opieki specjalistycznej. Ustawa usprawnia ten mechanizm w szybką windykację należności, bo koszty mają pokrywać samorządy, a następnie egzekwować je od właścicieli zwierząt. Niepokojące jest to, że obowiązek ponoszenia tych kosztów powstanie niezależnie od tego, czy zwierzę zostało odebrane słusznie, czy nie – podkreśla Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
- Regulacja ta jest sprzeczna z podstawowymi zasadami prawa karnego, a obligatoryjne stosowanie należy uznać za irracjonalne w sytuacji umorzenia postępowania z uwagi na okoliczność, iż czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego – komentuje Adam Bodnar, Prokurator Generalny.
Organizacje już biją się o nawiązkę
- Projekt ustawy wprowadza również mechanizmy premiowania sprawnie funkcjonujących organizacji, które – w razie wyroku skazującego za przestępstwo – mają otrzymywać nagrodę w wysokości 100 tys. zł, a w przypadku wykroczenia – 5 tys. zł. To stwarza ogromne pole do nadużyć – podkreślają rolnicy.
- Obowiązek orzekania nawiązki na rzecz podmiotu, który wykonuje prawa pokrzywdzonego w postępowaniu przygotowawczym, a następnie uczestniczy w postępowaniu sądowym w charakterze oskarżyciela posiłkowego, może prowadzić do zgłaszania się do postępowania karnego nadmiernej i nieuzasadnionej liczby organizacji, w tym takich, które w rzeczywistości nie przyczyniły się do ujawnienia przestępstwa – zaznacza Bodnar.
- W projekcie przewidziano system podziału środków pomiędzy organizacje, gdy więcej niż jedna zaangażuje się w sprawę ukarania właściciela zwierzęcia. To wskazuje, że już na etapie projektowania przepisów zakładano znaczne zainteresowanie podejmowaniem interwencyjnych odbiorów zwierząt oraz uczestnictwem w postępowaniu sądowym głównie z celu uzyskania korzyści materialnych – ocenia Monika Przeworska.
Więcej o ustawie łańcuchowej oraz innych problemach rolników w regionie przeczytasz w specjalnym, jubileuszowym wydaniu Strefy Agro. Już 26 lutego z Gazetą Pomorską.

