Jak mówi sama nazwa, ceremonia przebiegała pod znakiem uśmiechu. Mimo że na fecie w ośrodku kultury było wiele znamienitych osób, najważniejsze były dzieci i one zajęły ponad pół sali na uroczystości wręczania międzynarodowego odznaczenia dla tucholanki. Były chwile wzruszenia, ale przeplatały się przede wszystkim ze śmiechem, bo cała ceremonia była po prostu radosna.
Dzieci z SP nr 1 w Tucholi i z zespołu "Wiolinki "wprowadziły wesoły nastrój piosenkami, które znają wszyscy i cały sala śpiewała znane dziecięce przeboje. Przeniesiono się w świat dziecięcych marzeń, nucąc piosenki "Słoneczko rano dzisiaj wstało", czy "Bursztynek". Oby takich chwil było jak najwięcej. Program artystyczny z dzieciakami przygotowała Marzenna Tyrańska.
To była bardzo ważna ceremonia, ważna chwila dla samej nagrodzonej i dzieciaków z SP1. Uroczystość poprowadzono bez bufonady i na luzie. Odczuwało się to, że to dzieci, ich szczęście i radość są najważniejsze.
Była część oficjalna, na której powitano gości z samorzadu wojewódzkiego, lokalnego, duchownych, a także osoby znane ze szklanego ekranu.
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w imieniu dzieci przedstawił postać nagrodzonej. Mówił o Halinie Janowskiej-Giłce jak o przyjacielu szkoły. - Zawsze możemy na ciebie liczyć, nie odmawiasz pomocy - podkreślał dyrektor. - Mimo że jesteś kobietą zapracowaną, człowiekiem aktywnym, imasz się różnych rzeczy i wszystko ci wychodzi, znajdujesz czas dla dzieci i potrzebujących.
Pani Halina dostała dziesięć lat temu honorowy medal przyjaciela "jedynki ", teraz przyszedł czas na to najważniejsze odznaczenie podkreślano. - Uśmiech dziecka jest najważniejszy - dodał Tyrański. - A ty go, Halino, rozdajesz na prawo i lewo.
Rzecznik praw dziecka, który poprowadził ceremonię, przypomniał historię powstania tego odznaczenia. Co roku wpływają tysiące wniosków, ale tylko kilkanaście wyróżnień jest przyznawanych.
Halina Janowska-Giłka w sobotę została 974 Kawalerem Orderu Uśmiechu. Ale nie jest tak łatwo, dzieciaki przygotowały niespodziankę. Trzeba udowodnić, że odznaczenie się należy. Na miejscu na scenie dzieci wyciskały sok z cytryny, a minister śmiał się, że im bardziej kochają, tym więcej soku wycisną. Nagrodzona musiała go wypić i się uśmiechnąć, bo inaczej order przepada. Paniwypiła ponad pół szklanki soku, uśmiechnęła się i dostała duże brawa.
W imieniu wszystkich Kawalerów Uśmiechu Henryka Strycharska-Krzywonos złożyła jej gratulacje. A sama nagrodzona wzruszona krótko podziękowała przede wszystkim dzieciom ze Szkoły Podstawowej nr 1. - Dziękuję wszystkim, którzy są tu ze mną w tym w ważnym dla mnie dniu radości - mówiła Janowska-Giłka. - Jestem bardzo wzruszona.
Dzieciaki dziękowały piosenkami, a po występach były gratulacje od dorosłych.