Zrobiłem zapasy opału na ten rok jeszcze w wakacje, ale muszę dokupić dwie tony miału, bo mróz trzyma dłużej niż rok temu! - mówi Andrzej Kozłowski ze Świecia.
Zamiast ośmiu ton opału, tym razem mieszkaniec Świecia, aby ogrzać niewielki domek jednorodzinny musiał kupić aż dziesięć. A i tak termometry w pokojach nie pokazują więcej niż 20 stopni Celsjusza. Daje to już koszt ponad 5,5 tysiąca złotych za cały sezon grzewczy.
- Latem opał jest tańszy o jakieś 50 zł za tonę. Ale kto mógł przypuszczać, że zima będzie w tym roku trwała tak długo? - pyta Andrzej Kozłowski.
Podsumowanie sezonu grzewczego w spółdzielniach mieszkaniowych jeszcze się nie skończyło. Ale już teraz wiadomo, że i mieszkańcy bloków mogą spodziewać się wyższych rachunków za ogrzewanie.
Zima daje popalić
- Zima dała w tym roku popalić i liczba osób, którym przekażemy tak zwane zwroty za energię (rozliczamy się za pomocą zaliczek) będzie o kilkadziesiąt procent mniejsza niż w ubiegłym roku - uprzedza Jerzy Żółkiewicz, prezes zarządu Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej z Torunia.
Przeczytaj: Zima uderza w portfele kierowców
Podobne prognozy dochodzą z Bydgoszczy: - Początek sezonu, ale także styczeń i luty były szczególnie mroźne - przypomina Tomasz Krajeński ze spółdzielni SIM.
Czy podskoczyły ceny opału? Okazuje się, że tak. Jacek Frankowski _z toruńskiego Węglokoksu-Bis _porównuje zeszłoroczne i dzisiejsze stawki. I tak, za węgiel w ub.r. trzeba było zapłacić od 600 do 780 zł, tej zimy - nawet i 887 zł za tonę. Tyle samo ekogroszku kosztowało 720 zł, w tym sezonie grzewczym - 850 zł. - Kopalnie zawsze podwyższają ceny w sezonie grzewczym - tłumaczy Jacek Frankowski. - A w tym roku trzeba doliczyć jeszcze wyższą stawkę podatku VAT .
Jednak, zdaniem Jacka Frankowskiego kopalnie podniosły ceny nie o 1 proc. (o wzrost VAT-u), ale o więcej.
- Ludzie zrobili zapasy węgla już latem, ale teraz przychodzą i dokupują, bo zima trwa w tym roku dłużej niż zazwyczaj - mówi Leszek Czelińskiz bydgoskiego składu opału „Mobiletrans”. Dodaje, że węgiel powinien być jeszcze droższy - o około 50 zł, ale jest zbyt duża konkurencja na rynku. Handlowcy zwietrzyli interes i powstało sporo punktów sprzedaży opału.
Przeczytaj: Zimą szukamy pracy na lato
Marcin Kiciński_sprzedaje węgiel w Grudziądzu _i tu także ma dużą konkurencję. - Jest tyle punktów sprzedaży, że nigdzie chyba nie ma kolejek - uważa Marcin Kiciński z firmy „Dominik”. Przyznaje jednak, że wciąż przychodzą klienci. - Dokupują węgiel w workach. Widać, że pogoda pokrzyżowała im plany i nie spodziewali się, że będzie trzeba aż tak długo palić w piecach - zauważa Marcin Kiciński.
Zyski są takie sobie
Andrzej Kaliszczyk z kolei mówi, że rynek jest podzielony i trudno jest dotrzeć do nowych odbiorców, więc i zyski są na podobnym poziomie co poprzedniej zimy. A sprzedaje gaz płynny propan, którym w ekologiczny sposób można ogrzewać domy i magazyny. - Nie dziwi mnie, że w lutym jest zimno. W takim klimacie żyjemy - dodaje Andrzej Kaliszczyk. - Natomiast cena gazu jest wysoka. I nie jest to wina wyższego VAT-u, ale spekulacji wschodnich dostawców.
W ubiegłym roku o tej samej porze za litr gazu trzeba było zapłacić 2,50 zł. W styczniu br. cena podskoczyła aż do 2,70 zł. - Teraz spada i na razie ukształtowała się na poziomie 2,20-2,30 zł za litr. To polityczne zagrywki, a nie kwestia zimy - uważa Andrzej Kaliszczyk.
Przeczytaj: Polak potrafi! Tomek i Eryk zbudowali w Szwecji hotel, który... się stopi. Ile kosztuje tutaj nocleg?
Potwierdza to Marek Niewiadomski, wymieniający butle z gazem w Aleksandrowie Kujawskim: - Trzeba tych na górze zapytać skąd te podwyżki. Ceny wahają się z każdą dostawą. Nigdy nie wiem, ile zapłacę u dystrybutora za gaz. A klienci rezygnują z zakupów. Nie stać ich już na ogrzewanie domów.
Przerzucił się na piec
Dodaje, że sam przerzucił się na piec, w którym pali miałem. - Choć jeszcze niedawno mogłem za 500 złotych kupić opał na całą zimę, a teraz te pieniądze wystarczą tylko na jedną tonę - podsumowuje Marek Niewiadomski.
Jego zdaniem wielu ludzi nie kupuje opału tylko kradnie drewno z lasu. - W tym roku rzeczywiście mamy więcej takich przypadków - informuje Mateusz Stopiński, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu.
A złodzieje nie śpią
Brakuje jeszcze pełnych danych, bo sezon się nie skończył. Ale już teraz widać, że złodzieje „wyrobili” zeszłoroczne statystyki. - Mroźna aura sprawiła, że okoliczni mieszkańcy ruszyli do lasów - uważa Mateusz Stopiński. W ub. roku w Kujawsko-Pomorskiem odnotowano 32 przypadki kradzieży. Łupem złodziei padło tysiąc metrów sześciennych drewna.
Przeczytaj: Podwyżka VAT w 2011 roku. Będzie bardzo drogo!
Strażnicy z nadleśnictwa Jamy informują, że od początku tego roku zarejestrowali już 16 przypadków kradzieży drewna. Podczas, gdy przez cały 2010 rok było ich 23. Nieco mniej złodziei grasowało w nadleśnictwie Skrwilno - strażnicy podają 7 takich przypadków (zaś w ub.r. było ich 41).
Mateusz Stopiński podkreśla, że nawet najubożsi mogą w legalny sposób zdobyć tani opał z lasu, kupując gałęzie podczas zrębów. Nimi także można ogrzewać wyziębione domy.
