Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Hubertem Czachowskim, autorem książki "Cuda, wizjonerzy i pielgrzymi", dyrektorem Muzeum Etnograficznego w Toruniu

Roman Laudański
Rozmowa z Hubertem Czachowskim, autorem książki "Cuda, wizjonerzy i pielgrzymi", dyrektorem Muzeum Etnograficznego w Toruniu

- Polacy wierzą w cuda?

- Nie tylko w nie wierzymy, ale zaryzykowałbym twierdzenie, że ich potrzebujemy. Jesteśmy podświadomie wyczuleni na sytuację, która przerywa monotonię codzienności i pokazuje zupełnie inną stronę świata.

- Ciekawość czy potrzeba obcowania z sacrum - świętością?

- To jest potrzeba obcowania z namacalną świętością. Rozważania teologiczne są dla wielu ludzi abstrakcją. Chcemy mieć Boga u siebie. Przez całe wieki, w wielu religiach, miała miejsce wymiana darów: ja postawię Bogu kaplicę, upiększę ołtarz, a On mi da dobrą pracę, plony i zdrowie.

- Rozumiem stawianie kapliczek, jest ich w Polsce mnóstwo, ale rozmawiamy o szukaniu czegoś nadzwyczajnego. Mieliśmy "urodzaj" na takie sytuacje?

- Było ich, rzeczywiście, dużo, ale to nie jest wyłącznie polska specyfika! W wielu krajach europejskich, nawet w tych zlaicyzowanych, w przeszłości i teraźniejszości również działy się takie rzeczy. Było ich dużo w Hiszpanii, Francji czy w Niemczech. W XX wieku duże objawienia miały miejsce w Belgii, gdzie współcześnie mentalność religijna nie jest dominująca. Do dziś istnieją tam ośrodki, które cieszą się dużym zainteresowaniem pielgrzymów z różnych krajów. Mamy sporą grupę katolików, którzy żyją cudami. Jeżdżą od objawienia do objawienia. I w swoim doświadczeniu religijności cuda stawiają na pierwszym miejscu.

- Trochę to dziwne, przecież są wierzący...

- Jeśli ktoś widzi nadprzyrodzony znak, to cóż lepszego może go spotkać? To jest dla niego szczyt religijnego świata. Te miejsca utwierdzają ludzi we własnej religijności.

- Badał pan największe objawienia w Polsce?

- W historii jest ogromna masa zjawisk, które określilibyśmy jako cudowne i nadprzyrodzone. One są wszechobecne w historii polskiego katolicyzmu. Wiele sanktuariów maryjnych powstało na zasadzie cudów, tam gdzie pojawiały się w nadprzyrodzony sposób np. obrazy na drzewie z wizerunkiem Matki Boskiej.

- Licheń jest chyba najlepszym przykładem.

- I który teraz tak bardzo się rozwinął, ale i dużo mniejszych sanktuariów. Tak było w Sianowie czy w Lubawie. Dobrym przykładem jest też Gietrzwałd. Dzieci widziały tam postać, która do nich mówiła. To objawienie wydarzyło się po Lourdes i zostało uznane oficjalnie przez Kościół, co się rzadko zdarza, bo Kościół instytucjonalny w takich przypadkach wykazuje wielką wstrzemięźliwość.

- Nadzwyczajne wydarzenia nie ominęły naszego regionu.

- Miały one miejsce w Okoninie koło Grudziądza i w Radominie. W latach 90. ubiegłego wieku cieszyły się one ogromną popularnością. Przyjeżdżało tam tysiące pielgrzymów z całej Polski. Były tam osoby określane mianem wizjonerów, które doświadczały widzenia sacrum i przez nie tłum doznawał doświadczenia religijnego, aczkolwiek miało tam też miejsce więcej zjawisk widzianych przez część ludzi. Np. w Okoninie, gdzie wizjoner pierwotnie widział Matkę Boską, na korze drzewa pojawiła się twarz Jezusa. Był tam też cud wirującego słońca obserwowany przez tysiące ludzi. Podobny - zresztą - jak w Fatimie. Przeciwnicy takich objawień dowodzą, że jest to zwykłe naśladownictwo, a zwolennicy tłumaczą, że jeżeli Matka Boska objawiła się w określony sposób w jednym miejscu, to logiczne jest, że powtarza swoje znaki.

- Jak reaguje Kościół na takie cuda? Okonina nie uznał.

- Kościół reaguje bardzo ostrożnie w stosunku do tego, co dzieje się współcześnie. Zazwyczaj nie wypowiada się na ten temat. Ewentualnie wypowiada formułę o badaniu. A droga urzędowa w Kościele trwa bardzo długo.

- Przykład Medjugorie, do którego rocznie przyjeżdża siedem milionów pielgrzymów...

-... a lokalny biskup nie uznał tego cudu, choć z wielu polskich parafii księża organizują tam pielgrzymki. I znam oficjalne wypowiedzi kapłanów, którzy dyskwalifikują to miejsce. Zjawiska cudowne są dla Kościoła problemem. W latach 80. ubiegłego wieku w Rudzie koło Sieradza także było słynne objawienie. Jednym ze znaków był tam odcisk stopy Matki Boskiej. Kościół wypowiedział się negatywnie na temat tego miejsca, ale jednocześnie w Licheniu też jest podobny odcisk stopy w kamieniu. I tam znajduje to swoje miejsce w oficjalnym kulcie organizowanym przez Kościół. Pielgrzymi, z którymi rozmawiałem podczas moich badań, kompletnie tego nie rozumieją. Trudno się z nimi nie zgodzić.
Gdyby przeanalizować najeżoną cudami historię różnych sanktuariów maryjnych, to takich niekonsekwencji można byłoby znaleźć więcej. Czasami niektóre historie dopuszczane są do wierzenia w legendarnej formie jako część kultu. Kościół nie każe w nie dogmatycznie wierzyć, ale to element tradycji danego miejsca. I jeżeli pielgrzymi w innych miejscach na własne oczy widzą niezwykłe rzeczy, a Kościół mówi: nie, to tego nie pojmują.

- O którym nadzwyczajnym wydarzeniu było szczególnie głośno?

- W ubiegłym wieku bardzo słynne były objawienia w Oławie pod Wrocławiem. Emeryt na działce zobaczył Matkę Boską. Zbudował tam wielką świątynię, której nie uznał Kościół. Odbywały się tam nabożeństwa, działy nieprawdopodobne cuda, np. krwawiąca hostia...

-... którą ktoś później ukradł.

- I wiele innych zjawisk. Po śmierci wizjonera Kościół próbuje przejąć tę świątynię, ale zdecydowanie odcinając się od objawień. Trudno się temu dziwić, bo było tam wiele teologicznych kontrowersji.

- I co zrobić w ich przypadku, gdy nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego? W Balewie nadleśniczy mówi, że to ślad po konarze i naciek, a nie żaden cud.

- Jeżeli próbowalibyśmy tłumaczyć to w sposób naukowy, to przecież nie w każdej sytuacji po urwaniu gałęzi pojawia się coś takiego? To jest zawsze element wiary.

- Dlatego rzecznik Kurii Diecezjalnej Elbląskiej mówi, że nie ma oficjalnego stanowiska, które mogłoby zrazić ludzi...

- Problem dla Kościoła pojawia się nie przy samym pojawianiu się "cudownej postaci", ale podczas tzw. przekazów, które nie zawsze mieszczą się w oficjalnym nurcie. Ludzie pod wpływem różnych zjawisk zaczynają tam przybywać. I czy wtedy powiedzieć ostre: nie, które może doprowadzić do tego, że część ludzi zdecyduje się nawet na odejście z Kościoła? Jak zareagować na tak silne doświadczenie? Wszelka dyskusja, próba tłumaczenia jest szalenie trudna. Kościołowi trudno sobie z tym poradzić. Siła tych ludzi, ich przekonanie, że mają rzeczywiście do czynienia z prawdziwym znakiem od Boga jest gigantyczna. Trudno zachwiać taką wiarą.

- Szkoda, że takich cudów nie mieliśmy w Toruniu, Bydgoszczy czy Włocławku..

- Wszystko przed nami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska