O historii włocławskiego Cechu, który w tym roku obchodzi 185 rocznicę powstania, Ryszard Sobczak może mówić bez końca. O obyczajach, stowarzyszeniach, które działały przy Cechu. O tym wreszcie, że rzemieślnik potęgą był, i basta! - Najwięcej było szewców, krawców i rzeźników - mówi o początkach rzemiosła w naszym mieście. Z biegiem lat rzemieślników i nowych specjalności przybywało. Powstała w 1929 r. Izba Rzemieślnicza, obejmująca całe byłe województwo warszawskie, zrzeszała 150 tys. zakładów. Siedzibę miała nie w Warszawie, ale we Włocławku. - To świadczyło o znaczeniu naszego miasta - mówi pasjonat.
Zobacz także: Skarb znaleziony na polu. Przez przypadek, bo znalazca szukał... meteorytów
Wiedzę o rzemieślnikach czerpie z różnych źródeł - zdobywa materiały głównie z rozmów z ludźmi. Szuka też w zachowanych w archiwach pismach, w muzeach. W branżowym piśmie "Życie rzemieślników", redagowanym przez członków izby, zachował się opis uroczystego jej otwarcia: "Z Sokolni przy ulicy Łaziennej wyruszono na nabożeństwo. Pochód ze sztandarami, których było 69. kroczył przy dźwiękach orkiestry ulicami miasta. Na rogu ulicy Żabiej Żydzi skierowali się do synagogi, inni rzemieślnicy dotarli do katedry".
Nie zapisano natomiast nigdzie historii, która krąży wśród rzemieślników, a szczególnie potomków tych, którzy w tajemniczych okolicznościach ukryli w fundamentach powstającej siedziby cechu (był to rok 1959) prawdziwy skarb. Precjoza i monety miały zapewnić rzemieślnikom powodzenie i dostatek. - Czy skarb istnieje? - zastanawia się Ryszard Sobczak. - Jedno udało mi się ustalić - jeśli skarb istnieje, to ukryto go bardzo, bardzo sprytnie. Dotarcie do niego jest niemal niemożliwe...
Czytaj e-wydanie »