Jeśli proponowane zamiany wejdą w życie dziesiątki, jeśli nie tysiące autorów stron internetowych będą się musieli liczyć z konsekwencjami braku stosownej rejestracji.
- Moje studentki prowadzą serwis propagujący naturalne kosmetyki. Obawiam się, że on również będzie podlegał rejestracji - mówi gazecie prof. Ewa Nowińska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Nowelizacja mówi bowiem wprost o obowiązku rejestracji publikacji prasowych, nie precyzuje natomiast co jest publikacją. A w tej sytuacji treść może nie mieć większego znaczenia.
Problem w tym, że definicja dziennika jest dosyć rozległa. - Dotychczas w definicji dziennika mowa była o jego ogólnoinformacyjnym charakterze. Teraz ta przesłanka odpadła. Jeśli więc serwis wędkarski będzie aktualizowany częściej niż raz w tygodniu, może zostać uznany za dziennik - mówi "Rz" Xawery Konarski, partner w kancelarii Traple Konarski Podrecki.
Jednak niektórzy prawnicy, o których pisze gazeta uważają, że serwisy nie będą traktowane na równi z dziennikami, bo informacje nie są publikowane w identycznych odstępach czasu, a ponadto nie mają numerów wydań, co definiuje prasę.
O co chodzi ministerstwu?
Co do wartości ewentualnej zmiany nie ma wątpliwości dr Michał Zaremba z Uniwersytetu Warszawskiego: - Proponowane przepisy nie mają odpowiedników w żadnym kraju europejskim. Albo pozostaną całkowicie martwe, albo będą stosowane wybiórczo przez organy ścigania jako straszak na niepokornych - mówi. Prof. Nowińska dodaje: - Jedyna nadzieja w sądach. Orzekając co do pojęć niedookreślonych, powinny każdorazowo interpretować je zgodnie z doświadczeniem życiowym i zdrowym rozsądkiem.
Za niezarejestrowanie strony miałaby grozić grzywna. Samo skazanie będzie miało jednak znacznie poważniejsze konsekwencje - zostanie odnotowane w Krajowym Rejestrze Karnym i może utrudnić chociażby znalezienie pracy.
Dziennikarzom "Rz" nie udało się uzyskać komentarza ministerstwa.
Jak losy internetu waży się w Unii
Ale nie tylko polscy urzędnicy prześcigają się w pomysłach, jak ujarzmić internet. Niedawno przez Parlament Europejski przetoczyła się dyskusja na temat reformę unijnego prawa telekomunikacyjnego. Tzw. Pakiet Telekomunikacyjny miał ograniczyć prawo wolnego dostępu do Internetu. Chodziło o limitowanie przez operatorów serwisów i aplikacji. Ostatecznie jednak PE odrzucił pakiet.