Jak każda wystawa fotografii przyrodniczej, tak i ta - otwarta w salonie przy Miedzianej w miniony piątek - ma swój klimat. Przypuszczam, że prezentowana wiosną czy już nie daj Boże w rozkwicie lata, mogłaby się obawiać konkurencji za oknem. Tymczasem tego styczniowego wieczoru stała się inspiracją dla zmysłów, podnietą dla wyobraźni. Oczy, zmęczone kolorem brudnego śniegu, jak magnes przyciągały fotografie skąpane w kolorach wszystkich pór roku. Już same tytuły brzmią jak terapia: "Wiosenne wierzby, "Muszle i pióra", "Wieczorem na wsi", "Taniec łabędzia". Zimą, gdy każdy dzień wyznacza tęsknota do lata, nawet najprostsze rzeczy nazwanie, takie jak "Rzepakowe pole" czy "Stary sad w okolicy Chrystkowa" brzmi jak poezja. A "Miedza"? Wyzbyła się gdzieś przyziemnej dosłowności i kusi, żeby zanurzyć się w to morze kwiatów... Słusznie napisał jeden z autorów fotografii, że naturę przedstawia w swoich pracach "... w jej intymności, ukrytej dla oczu zwyczajnych ludzi".
Bohaterami wystawy fotografii przyrodniczej pt. "W wirach wody i światła" są autorzy, członkowie okręgu kujawsko-pomorskiego Związku Polskich Fotografików Przyrodniczych. Wystawa, którą można będzie w salonie Galerii Sztuki Współczesnej, jest trzecią w historii tej grupy.
"W wirach wody i światła - przyroda doliny Dolnej Wisły" to efekt pracy dwunastu autorów. Pracy trwającej nie miesiąc, nie dwa a znacznie, znacznie dłużej. Zafascynowani urodą dorzecza Wisły, jak stwierdził podczas wernisażu jeden z autorów, nawet mieszkając nad nad morzem kochają ją i rozumieją jej piękno.
Rzepakowe pole
(erka)

W Galerii Sztuki Współczesnej objawiły się tego popołudnia wszystkie cztery pory roku w najpiękniejszym wydaniu.