We wrześniu Chełmet został przejęty przez firmę z Rzeszowa - "Eko-Com-Stal". - Jesteśmy tutaj od dwóch miesięcy, wystarczająco długo by zrozumieć, dlaczego mająca świetne perspektywy spółdzielnia rozsypała się. Cały zakład był dziurawy, przez co koszty ogrzewania były gigantyczne. Nie realizowano zamówień, a wydajność pracy była żenująca. Pracownik produkował za 1200 zł, a koszt jego utrzymania wynosił 1600 zł. Pytam się więc, jak firma mogła funkcjonować, gdy do jednego zatrudnionego dokładało się 400 zł? Czekamy na dostawę blachy. Jeżeli ona dotrze ruszymy z produkcją. W Rzeszowie zwijamy działalność i chcemy postawić na Chełmżę - takie wizje w listopadzie snuł Henryk Duda, wiceprezes z Rzeszowa.
Obiecanki, cacanki
Mijały kolejne tygodnie. Produkcja stała, w zakładzie panowało przeraźliwe zimno, inwalidzi nie dostawali pensji, ubrań ochronnych, łazienki wyglądały gorzej niż chlew - popękane i zagrzybiałe. Ale pan prezes Duda był uśmiechnięty i zapowiadał złote góry. Ludzie mieli nawet dostać zaległe pensje za okres, kiedy "Eko-Com-Stal" nie miał nic wspólnego z Chełmżą, a i zatrudnienie miało wzrosnąć.
Rozwiązanie umowy
Wczoraj "Pomorska" ustaliła, że rzeszowianie wycofują się z "Eko-Com-Stalu". Przygotowywana jest prawna strona rozwiązania umowy. Wycofanie się Rzeszowa nie oznacza jednak dla pracowników Chełmetu - którzy nie dostali pensji, niczego dobrego.
- Kondycja "Chełmetu" za sprawą "Eko-Com-Stalu" zrobiła się tragiczna. Długi zakładu już przekroczyły wartość naszego majątku - mówi likwidator Ryszard Nowicki. A to oznacza upadłość i pewnie rozprzedanie w częściach linii produkcyjnych i nieruchomości
Chełmet jest zadłużony m.in. w BS w Brodnicy, oddział Chełmża. Chełmżyński oddział banku powołał już rzeczoznawcę. Jest to krok przed licytacją majątku.
I z czego tu żyć?
- Ludzie będą mogli dostać swoje pieniądze dopiero po ogłoszeniu upadłości przez sąd, a to na pewno potrwa. W tej chwili proponujemy im pomoc, która może przyspieszyć wypłatę zaległych pensji. Niech zgłosi się do nas przynajmniej jeden człowiek. Dokładnie go poinstruujemy jak przygotować pozew sądu. Reszta będzie sobie mogła po prostu odpisać. Pragnę również zwrócić uwagę, że sprawy w sądzie pracy toczą się bez żadnych opłat - informuje Ryszard Jarzyna, kierownik Państwowej Inspekcji Pracy w Toruniu.
Szansę na uratowanie tych 30 miejsc pracy w Chełmży gdzie bezrobotnych jest ponad 2 tysiące osób, większość bez zasiłku, choć niewielkie, ale są. - Prowadzimy rozmowy z dwiema firmami zainteresowanymi kupnem Chełmetu - zapewnia Nowicki.
